Powiedzieć, że to jedynie bardzo dobrze napisana powieść biograficzna, którą czyta się jak najlepszą powieść przygodową, znaczyłoby powiedzieć za mało. Mamy tu coś więcej. Prozatorski hymn na cześć ludzkiej odwagi, poświęcenia, bohaterstwa. „Magellan” STEFANA ZWEIGA (1881-1942).
Wyruszył – jak wcześniej Kolumb – po przyprawy korzenne, których pragnęła Europa. W podróż dookoła świata zabrał jeszcze 243 osoby na pięciu statkach. Nie był tylko miłośnikiem przygód. Wręcz przeciwnie. Znał doskonale…
… gorycz porażki w służbie wojskowej i innych życiowych niepowodzeń…,
… próżne starania o szacunek wśród swoich…,
… fizyczny ból z powodu odniesionej bardzo poważnej rany…,
… konieczność emigracji z Portugalii do Hiszpanii…,
… życie „najemnika” zmuszonego do pływania pod obcą banderą…,
… materialne ubóstwo…
Nawet po śmierci „doświadczył” odrzucenia, gdy uczestnik jego wyprawy, Juan Sebastian Elcano, szczęśliwie doprowadził „Victorię” (jedyny ocalały statek) do portu i kosztował niezupełnie należnej mu sławy.
Zweig stworzył książkę bogatą faktograficznie, porywającą oddechem wielkich przestrzeni, czasem nawet… patetyczną – jak w „apostrofie”:
„Spróbuj wyobrazić sobie, jak na swych wątłych kutrach rybackich płynęli w niewiadome, nie znając drogi, zagubieni w nieskończonych dalach, stale wystawieni na niebezpieczeństwo, wydani na pastwę każdej słocie oraz wszystkim męczarniom braków... Ani światła w nocy, ani napoju w dzień, prócz zepsutej letniej wody w beczkach lub zebranej deszczowej; brak innego pożywienia prócz stwardniałych sucharów i peklowanej, zjełczałej słoniny, a i tego najnędzniejszego pokarmu nieraz całymi dniami nie było. Ani łóżka, ani choćby pomieszczenia dla odpoczynku, w diabelnym upale, na niemiłosiernym mrozie, a prócz tego świadomość, że jest się samym, samym bez ratunku na tej bezludnej pustyni wodnej. Nikt w ojczyźnie przez całe miesiące, przez całe lata nie wiedział, gdzie się śmiałkowie znajdują, oni zaś nie wiedzieli, dokąd płyną. Płynęła z nimi bieda, a śmierć w tysiącznych odmianach stała przy nich na wodzie i lądzie, niebezpieczeństwo czyhało ze strony ludzi i żywiołu, a miesiącami, latami, wiecznie otaczała ich zewsząd na tych ubogich i godnych politowania statkach przerażająca samotność... (…) jak najdokładniej opisując tę nową Odyseję według wszelkich dostępnych mi dokumentów, miałem przez cały czas dziwne uczucie, że opowiadam coś zmyślonego, jedno z wielkich marzeń, jedną ze świętych bajek ludzkości. (…) Bohaterskie czyny ludzkości zawsze owiane są czymś niepojętym, ponieważ wysoko wznoszą się ponad przeciętność ziemskiej miary; lecz ludzkość odzyskuje wiarę w siebie jedynie dzięki owym niewiarygodnym dziełom, których sama dokonała.”
Magellan nie wrócił z podróży. Został zamordowany przez tubylców w Archipelagu Filipińskim. Ale pozostawił ludzkości coś niesłychanie ważnego. Pewność, że:
„Jeden (…) samotny człowiek, rozporządzający tylko znikomym życiem, może marzenie setek pokoleń zmienić w rzeczywistość i nieprzemijającą prawdę”.
piątek, 13 stycznia 2023
Książki (nie)zapomniane – „Jedno z wielkich marzeń, jedna ze świętych bajek ludzkości”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz