Był
inżynierem, profesorem politechniki, wybitnym specjalistą w zakresie budowy
okrętów. Ale jego nazwisko zna także (a może przede wszystkim!) każdy historyk
literatury. Bez niego nie byłoby najważniejszych antyutopii Aldousa Huxley'a
czy George'a Orwella. Powieścią My JEWGIENIJ ZAMIATIN (1884-1937)
wytyczył szlaki rozwoju gatunku.
Oto
cytat z Gazety Państwowej, przytoczony
w pamiętniku przez głównego bohatera, Δ-53, zapowiadający przełomowy moment w
dziejach zunifikowanego społeczeństwa:
Zbliża się wielka historyczna chwila, w której pierwszy Integral wzbije się w przestrzeń międzygwiezdną. Tysiąc lat temu wasi bohaterscy przodkowie ustanowili władzę Państwa Jedynego na całym globie ziemskim. Przed wami jeszcze chlubniejsze zadanie: szklanym, elektrycznym, płomiennym Integralem scałkować nieskończone równanie wszechświata. Przed wami zadanie jeszcze chlubniejsze: narzucić dobroczynne jarzmo rozumu nieznanym istotom z obcych planet - być może pozostającym jeszcze w dzikiem stanie wolności. Jeżeli nie zdołają pojąć, że przynosimy im matematycznie bezbłędne szczęście, obowiązkiem naszym będzie zmusić je do szczęścia.
Na
całej Ziemi aksjomatem jest wiara w Rozum. W celu zrównania wszystkich istot
żywych, bez wyróżniania którejkolwiek (no, może z wyjątkiem Dobroczyńcy),
nadano im inicjały liter połączone z numerami. W skrócie nazywa się je po
prostu numerami. A ponieważ ten gatunek ma trwać (w błogim szczęściu), numer
wymiennie definiuje się jako "produkt seksualny". Bo w tej
rzeczywistości wszystko jest normowane. Istnieją: Norma Macierzyńska, Dekalog
Godzinowy, Godziny Osobiste, nawet Dzień Seksualny (ten ostatni - na talony).
Jednakowe dla wszystkich pory snu odmierza dzwonek. Na jego dźwięk wszyscy
pogrążają się we śnie i wszyscy powstają do swoich zadań. Czasem odbywają
wycieczki do Domu Starożytności, w którym mogą zobaczyć egzystencję
praprzodków. Tylko tam staroświecko płonie ogień w kominku i istoty go
odwiedzające grzeją się w cieple ludzkiego uśmiechu. A w "szklanym
raju", otoczonym Zielonym Murem, wyspecjalizowane urzędy czuwają nad
rozumnym postępowaniem mieszkańców. Narrator z dumą podkreśla: wszystkim żywiołom wytyczyliśmy koryta - nie
może być żadnych katastrof. On wie, iż jedyny
sposób, by uwolnić człowieka od zbrodni, to uwolnić go od wolności.
Racjonalizm, precyzja, matematyczna doskonałość. To są filary Superpaństwa.
Ale
oto w Dniu Jednomyślności, podczas którego wybiera się Dobroczyńcę (tego
samego, co zawsze), w społeczność wkrada się czynnik irracjonalny. Destrukcyjny.
Ekscesy wrogów szczęścia, których celem jest zniszczenie Integralu, przybierają na sile. Ich kulminacją staje się wysadzenie
Muru. Narrator sympatyzuje z nimi. Już wcześniej dał się poznać jako osobnik
niezupełnie prawomyślny. Na przykład pociągała go O., z którą - na szczęście -
się rozstał. Chociaż wcześniej wiedział, że ona ma niewłaściwie skalkulowaną prędkość języka. Przecież prędkość języka zawsze powinna być nieco
mniejsza niż prędkość myśli. Człowiek "doskonały" to maszyna, w
której z metaliczną dobitnością postukują
myśli. Dziwny jest ten język, prawda? Ale przecież książkę napisał
inżynier!
Do
zuniformizowanego świata wtargnęło zagrożenie, które trzeba zlikwidować.
Potrzebna jest Wielka Operacja, której zostaną poddani wszyscy buntownicy. A po
niej Dobroczyńca wyświadczy im zaszczyt ugoszczeniem we własnym apartamencie. Rozum musi zwyciężyć.
Świat
w granicach Zielonego Muru przypomina rzeczywistość ukazaną w świetnym filmie Cube Vincenzo Nataliego. I jeszcze jedno
podobieństwo, nie wiem, dlaczego mi się nasuwa:
Wybudowaliśmy dla siebie klatkę – cywilizację – gdyż byliśmy zdolni do myślenia, a teraz musimy myśleć, ponieważ jesteśmy zamknięci w klatce. Wiem, że na zewnątrz jest świat prawdziwy: trzeba tylko wydostać się z klatki.
To
rozmyślania Ptaśka Williama Whartona.
I może stąd skojarzenie: ludzki raj jest jak wyobrażenie obłąkanego. Dobro
"zorganizowane" zamienia sie w Zło. Utopijne próby uszczęśliwiania
Ludzkości wbrew Człowiekowi, pomijające konteksty historyczne, kulturowe,
osobowościowe, jednostkowe - zawsze kończą się stworzeniem idei oraz
rzeczywistości nie-ludzkiej. Zamiatin w stylu ekspresjonistycznym, pełnym
równoważników zdań oraz… matematycznych ewokacji pokazuje bezsilność i
kapitulację Jednostek wobec Systemu. Ta wizja jest pesymistyczna. Ale przecież
(Zielone) Mury można zburzyć! A Integral jest
ze szkła. Z materii kojarzonej z kruchością... Czy jest wyjście? Jeśli tak, to
nie w powieści Zamiatina.
Bibliografia
Zamiatin
Eugeniusz, My, Warszawa 1989. ISBN
03-7001-293-0. (Sygnatura: 128573-4).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz