czwartek, 23 czerwca 2016

Oscar dla Mozarta

Niedawno przemknęła przez niektóre media informacja o śmierci Petera Levina Shaffera. Urodził się 15 maja 1926 roku, a zmarł 6 czerwca. Kilkanaście dni temu. Był dramatopisarzem, podobnie jak jego bliźniaczy brat, Anthony. Sławę przyniosły mu dwie sztuki: Equus (1973), ale przede wszystkim Amadeusz (1979). Obie zostały zekranizowane wkrótce po napisaniu. Pierwsza – przez Sidneya Lumeta (polski tytuł Jeździec, 1977), druga – przez Miloša Formana (1984).


Amadeusz okazał się arcydziełem. Zdobył wszystkie możliwe Oscary… poza jednym. Właśnie! Gdy film wchodził na polskie ekrany, studiowałam. Pewnego dnia koleżanka zagadnęła mnie tymi słowami: Popatrz, taki świetny film, tyle Oscarów, a nie ma nagrody za to, co w nim najlepsze. Za muzykę! Nie pomyślała, że przecież to wyróżnienie trzeba by przyznać… Mozartowi!

Ponieważ w tym roku przypadają także okrągłe rocznice urodzin i śmierci Wolfganga Amadeusza Mozarta (27 stycznia 1756 - 5 grudnia 1791), zestawiamy sylwetki zmarłego pisarza i kompozytora. Połączył je genialny muzyk. Jeśli ktoś chciałby poznać jego filmowe wizerunki, zapraszamy do lektury miesięcznika Kino. W minionym roku ukazał się artykuł na ten temat (Alicja Helman, Wolfgang Amadeusz Mozart. Portrety filmowe, „Kino” 2015, nr 5, s. 61-65). A my złożymy mu hołd przytaczając dwa poetyckie ujęcia, w których wspominają go polscy pisarze.

Najpierw – piękna Burza Kazimierza Wierzyńskiego, nawiązująca do dramatu Szekspira pod takim samym tytułem:

We are such stuff
As dreams are made on; and our little life
Is rounded with a sleep.


Nie gubcie tego świata,
Szkoda Szekspira,
Włoch i hiszpańskich piaskowców.
W rozbitych katedrach niedziela
Jest krzykiem świerszczy,
Nic więcej.
Pytałem Ariela:
Różdżka Prospera, powiedział,
Nie kwitnie wśród dzikich jałowców
I cmentarnych pajęczyn.

Nie gubcie tego świata,
Bo przy wieczornych kurantach
Komu wyszeptać,
W jakim półcieniu
I tajemnicy
To wszystko, co się odzywa,
Jak światło
Pogrążone w milczeniu?
Raz jeszcze wyśmiać,
Potrącać na ulicy
Rembrandta?

Ach, i ta aureola,
Smuga girland i bukietów,
Gdy się w powietrzu opisze
Znad skrzypiec zaczarowanych i fletów
I muska klawisze –
Ileż jest warta?
Nie gubcie tego świata,
Pytałem Eola:
W czas burzy
Do wspólnego grobu
Rzucono Mozarta.

A jeśli ciemnym idziecie dnem,
Gdzie żaden z naszych cudów się nie stanie
I tylko zguba, jak echo kroków dolata
I kusi was niszczycielska i dręczy:
Kalibanie,
Nie zapominaj,
Wszyscy jesteśmy snem
Tego samego świata.

Nic więcej, nic więcej.

 
A teraz - Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta Stanisława Barańczaka:

Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta,
kiedy szedłeś wzdłuż bloku. A w tej samej chwili
waliły się i z gruzów wstawały mocarstwa.
"Non so piu" - ten żar róż bez ciężaru, ten żart na
śmierć i życie, pędzący za chmarą motyli
anapest tętna. Właśnie ta aria Mozarta
m i a ł a tu brzmieć, jak gdyby istniała gdzieś karta
praw przechodnia spod bloku, której nie gwałcili
ci inni my, ci z gruzów wznoszący mocarstwa -
gwarancja, że choć jedna zasłona, nie zdarta
do szczętu płyta, przetrwa; że zawsze uchyli
jakieś okno czy wyrok ta aria Mozarta.
Jak gdyby wszystkie dobra zdążyła ta martwa
ręka niepoczytalnie zapisać nam, czyli
kopczykom gruzów, z których wstawały mocarstwa,
w których rosła, wbrew nim, na niczym nie oparta
wiara, że to nie błąd, że nigdy się nie myli
w oknie na którymś piętrze ta aria Mozarta.
Waliły się i z gruzów wstawały mocarstwa.


Źródło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz