Biznesmen w podróży... Nie, na pewno nie w podróży służbowej, ale życiowej. I doprecyzowując: były biznesmen. Oto główny bohater powieści Tak daleko do nieba (So far from Heaven) RICHARDA BRADFORDA (1932-2002).
David A. Reed był (tego dowiemy się z ostatnich stron książki) pracownikiem dużego przedsiębiorstwa w Houston i ulubieńcem szefa, wszechwładnego C.C. Cottona. Jego pryncypał działał na rynku z rozmachem. Kupował, sprzedawał, zarabiał. Interesowały go branża budowlana, przemysł wydobywczy, ziemia, którą można było nabyć za bezcen i na tym interesie sporo zyskać. Praktycznie - wszystko, co dochodowe. Pewnego dnia Reed został posłany do starego Ortiza, na którego polu Cotton spodziewał się znaleźć bogate złoża gazu ziemnego. Miał wyłudzić odeń oddanie tego skrawka za niewielkie pieniądze, stanowiące jednak dla tamtego majątek. I oto młody pupilek bezdusznego przedsiębiorcy, zobaczywszy schorowanego człowieka oraz jego ubogą rodzinę, poczuł wyrzut sumienia. Ostrzegł Ortiza, by nie zgodził się na stawiane mu warunki. Minęło trochę czasu. Złoża odkryto, a pryncypał dowiedział się o postępku Davida. Wyrzucił go z pracy, zaopatrzył w wilczy bilet, szeroko rozgłaszając prawdę o nielojalności pracownika.
W ten sposób Reed znalazł się na Drodze. Po utracie pracy i kosztownej narzeczonej, postanowił radykalnie przemeblować swój system wartości. Wyjechał z Teksasu do sąsiedniego stanu. Znalazł się w ubogim Nowym Meksyku. Wśród spalonych słońcem pól. A w pewnej chwili - w przydrożnym rowie. Bo uległ wypadkowi. Ocalił go Cruz Tafoya, posiadacz rancza i licznych krewnych oraz ojciec Lupe. Po wyjściu ze szpitala otrzymał od Cruza propozycję, by zajął się papierkową robotą w jego gospodarstwie. Znał się przecież na tym. Tafoya ufał mu i wydawało się, że wie niejedno o przeszłości człowieka, którego ocalił. Szczególnie zaś - o jego szlachetnym postępku wobec Ortiza.
Biznesmen zza biurka przeniósł się na rozległe pastwiska. Nie tylko zajął się papierkami, ale także polubił pracę przy... spędzie bydła. Z każdym dniem bliższe stawały mu się problemy Cruza i jego bliskich. A on stawał się coraz droższy młodej Lupe...
Został tu? Pojechał dalej? Biedny jest Nowy Meksyk. Daleko stąd do nieba. Ale także tutaj można znaleźć swoje małe szczęście. Swoje miejsce pod słońcem.
David A. Reed był (tego dowiemy się z ostatnich stron książki) pracownikiem dużego przedsiębiorstwa w Houston i ulubieńcem szefa, wszechwładnego C.C. Cottona. Jego pryncypał działał na rynku z rozmachem. Kupował, sprzedawał, zarabiał. Interesowały go branża budowlana, przemysł wydobywczy, ziemia, którą można było nabyć za bezcen i na tym interesie sporo zyskać. Praktycznie - wszystko, co dochodowe. Pewnego dnia Reed został posłany do starego Ortiza, na którego polu Cotton spodziewał się znaleźć bogate złoża gazu ziemnego. Miał wyłudzić odeń oddanie tego skrawka za niewielkie pieniądze, stanowiące jednak dla tamtego majątek. I oto młody pupilek bezdusznego przedsiębiorcy, zobaczywszy schorowanego człowieka oraz jego ubogą rodzinę, poczuł wyrzut sumienia. Ostrzegł Ortiza, by nie zgodził się na stawiane mu warunki. Minęło trochę czasu. Złoża odkryto, a pryncypał dowiedział się o postępku Davida. Wyrzucił go z pracy, zaopatrzył w wilczy bilet, szeroko rozgłaszając prawdę o nielojalności pracownika.
W ten sposób Reed znalazł się na Drodze. Po utracie pracy i kosztownej narzeczonej, postanowił radykalnie przemeblować swój system wartości. Wyjechał z Teksasu do sąsiedniego stanu. Znalazł się w ubogim Nowym Meksyku. Wśród spalonych słońcem pól. A w pewnej chwili - w przydrożnym rowie. Bo uległ wypadkowi. Ocalił go Cruz Tafoya, posiadacz rancza i licznych krewnych oraz ojciec Lupe. Po wyjściu ze szpitala otrzymał od Cruza propozycję, by zajął się papierkową robotą w jego gospodarstwie. Znał się przecież na tym. Tafoya ufał mu i wydawało się, że wie niejedno o przeszłości człowieka, którego ocalił. Szczególnie zaś - o jego szlachetnym postępku wobec Ortiza.
Biznesmen zza biurka przeniósł się na rozległe pastwiska. Nie tylko zajął się papierkami, ale także polubił pracę przy... spędzie bydła. Z każdym dniem bliższe stawały mu się problemy Cruza i jego bliskich. A on stawał się coraz droższy młodej Lupe...
Został tu? Pojechał dalej? Biedny jest Nowy Meksyk. Daleko stąd do nieba. Ale także tutaj można znaleźć swoje małe szczęście. Swoje miejsce pod słońcem.
Bradford Richard, Tak daleko do nieba, przeł. Tomasz Mirkowicz, Warszawa 1979. ISBN 83-06-00002-1 (sygnatura: 84989)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz