piątek, 18 września 2020

Nasz Mały Leksykon Filmowy – Filmy (nie)zapomniane: David Lean, Spotkanie (1945)

Jaki jest przepis na filmową klęskę? Zaangażowanie mało znanych aktorów w mniej więcej średnim wieku, usytuowanie nikłej akcji w niezbyt interesującym miejscu, nieśpieszna narracja. Wszystko to znajdujemy w Spotkaniu (Brief Encounter) Davida Leana (1908-1991). A jednak krytycy zgodnie okrzyknęli obraz arcydziełem, zaś publiczność po skończonych seansach oklaskiwała go na stojąco. Dlaczego?

Filmy nie są odbiciem rzeczywistości, są udramatyzowaną rzeczywistością twierdził Lean. I oto właśnie mamy tu kilka dni z roku życia zwyczajnych, prostych ludzi. Każdy odbiorca mógł się z nimi utożsamić, a jednocześnie dostrzec we własnym prozaicznym życiu temat godny wielkiej sztuki. To, co przed wojną byłoby kinowym niepowodzeniem (delikatnie mówiąc), tuż po jej zakończeniu stało się czymś wartościowym, prawie tragicznym. Bo widz dorósł. Po bolesnych latach światowej zawieruchy zobaczył, jak ważna i cenna jest codzienność. Zwyczajność. Ulotna chwila. Jak wiele dramatyzmu niesie.

Akcja dzieje się w latach 30. minionego wieku na angielskiej prowincji. Główni bohaterowie to Laura Jesson, mężatka i matka, przedstawicielka klasy średniej, oraz Alec Harvey – mężczyzna w jej wieku, lekarz. Ona wiedzie ustabilizowane, ale nudnawe życie. W każdy czwartek jeździ pociągiem z Milford do pobliskiego miasteczka na zakupy oraz – ewentualnie – do kina. Pewnego dnia zdarza się Nieoczekiwane. Z pozoru nic nie znacząca odmiana. Na stacji nieznajomy pomaga jej wyjąć z oka ziarnko piasku, które przyniósł wiatr. To Alec, raz w tygodniu przybywający jako konsultant do tutejszego szpitala.
   
Upływa trochę czasu. Kolejne przypadkowe spotkanie następuje przed sklepem. Następne – przy stoliku podczas lunchu. Po posiłku oboje decydują, że wybiorą się wspólnie do kina “Palladium”. Mają jednak narastające wyrzuty sumienia. Czują, iż nie jest to już niewinna rozrywka, ale niemal zdrada. Nie są przecież wolni. Zwłaszcza że niebawem mijają na ulicy przyjaciół Laury. Kłamstewko, wymyślone na poczekaniu, przychodzi im z trudem. Kolejne – już nie. Walka wewnętrzna słabnie. Ostatecznie para znajduje przystań w mieszkaniu Stephena – znajomego Aleca. Niestety, mężczyzna przedwcześnie powraca. Upokorzona Laura ucieka. Sumienie odzywa się wyraźniej. Nawet bardzo głośno. Oboje już wiedzą, że wspólne popołudnia nie mają sensu. Alec decyduje się na wyjazd do brata. Do Johannesburga. Niemal na koniec świata.

Ostatnie spotkanie. Pożegnanie, którego praktycznie nie ma. Na dworzec przychodzi Dolly, znajoma Laury, która bez przerwy niepotrzebnie mówi. Tymczasem pociąg Aleca nadjeżdża. Przelotne dotkniecie dłoni, muśnięcie ramienia – oto finał znajomości. Bez czułych scen. Bez romantyzmu. Niemal niezauważone. Osamotniona Laura – pod wpływem nagłego impulsu – wybiega na peron. Sądzi, że mężczyzna nie wsiadł. Że powróci. Daremnie. Skowyczący żal, tęsknota za czymś nieodwołalnie utraconym, rozdziera jej serce. Widzimy, że walczy ze sobą, by nie wskoczyć pod koła nadjeżdżającego z hukiem ekspresu. Poczucie obowiązku zwycięża. Wraca  do domu. Niebawem cichy, cierpliwy małżonek tuli łkającą kobietę w przyjaznych ramionach. Wiedział, że coś działo się w sercu żony w ciągu ostatnich miesięcy. Odgadł przyczynę jej obcości? Domyślał się? Jeśli tak, nie zdradził się ze swoją wiedzą. Podziękował, że wróciła…

Oto przepis na filmowy sukces. Nie próbować odzwierciedlać rzeczywistości, ale stawać się nią. Bo prozaiczną codzienność nieustannie przenika nieuchwytna nutka poezji. Realia przeplatają się z marzeniami. Nadzieje z koniecznością małych lub większych wyrzeczeń. Gdyby Sofokles żył w XX stuleciu, może pisałby takie dramaty.

Ps. Scenariusz filmu napisał Noël Coward na podstawie własnej jednoaktówki Martwa natura (Still Life), wchodzącej w skład teatralnej serii Dziś wieczorem o 8:30.

Spotkanie (Brief Encounter). Reż. David Lean. 1945. Wielka Brytania. 86 min. Główne role: Celia Johnson (Laura) i Trevor Howard (Alec).
Remake filmu - już w gwiazdorskiej obsadzie - wyreżyserował Alan Bridges w 1974 r. Główne role zagrali Sophia Loren (Laura) i Richard Burton (Alec).

źródło
Można przeczytać
Helman Alicja, Zwyczajni ludzie: Laura i Alec. Portrety filmowe, “Kino”, nr 8, s. 63-67 (Czytelnia).
Płażewski Jerzy, 200 filmów tworzy historię najnowszą kina, Warszawa 1973, s. 22 (sygnatura: 66961).
Toeplitz Jerzy, Historia sztuki filmowej. 6, 1946-1953, Warszawa 1990, s. 216-218 (sygnatura: cz II A-3/6 a).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz