piątek, 4 lutego 2022

„Ten, kto tam zbłądził, może chyba uznać się za szczęśliwca”

Dzisiaj znowu będzie coś o baśniach, bo bieżący rok obfituje w piękne „okrągłe” rocznice, np. pierwszych wydań Baśni (1812) braci Grimm, Baśni polskich (1952) Hanny Januszewskiej, Iva i Finetty (na motywach baśni francuskich) (1962) Natalii Gałczyńskiej, Od baśni do baśni (1982) Jana Brzechwy. Proponujemy cytaty z Brunona Bettelheima, Hansa Christiana Andersena i Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Warto je przemyśleć, bo naprawdę inspirują!

Bruno Bettelheim

Istnieje powszechna zgoda, że mity i baśnie przemawiają do nas językiem symboli reprezentujących treści nieświadome. Apelują one jednocześnie do naszego świadomego i nieświadomego umysłu, do wszystkich trzech jego aspektów - id, ego i superego, a także do potrzeb naszego ego idealnego. To sprawia, że wywierają tak silne wrażenie; w baśniowych treściach znajdują ucieleśnienie w symboliczny sposób wewnętrzne zjawiska psychologiczne. Istnieją jednak nie tylko istotne podobieństwa między mitami i baśniami; istnieją zasadnicze różnice. (...) Mity zawierają projekcję osobowości idealnej, działającej zgodnie z wymaganiami superego, podczas gdy baśń opisuje integrowanie się ego, pozwalające na odpowiednie usatysfakcjonowanie pragnień id. Ta różnica stanowi o przeciwieństwie między pesymizmem, jakim tchnie mit, a fundamentalnym optymizmem baśni. Opowiadane wciąż na nowo przez stulecia (jeśli nie tysiąclecia), baśnie wysubtelniały się, stając się nośnikami zarazem jawnych i skrytych znaczeń - stając się zdolne do jednoczesnego przemawiania do wszystkich warstw osobowości ludzkiej i przekazując swoje treści w taki sposób, że dostępne są one w równej mierze nieuczonemu umysłowi dziecka, jak umysłowości ukształconego dorosłego. (…) Jak wszelkie prawdziwe dzieło sztuki, baśń zarazem zachwyca i poucza; właściwy jej geniusz sprawia, że czyni to w sposób przemawiający wprost do dzieci. (…) Jest charakterystyczną właściwością baśni, że ukazuje pewien problem egzystencjalny w sposób prosty i zwarty. Pozwala to dziecku problem ten uchwycić, bo pokazany jest w najistotniejszej formie, podczas gdy bardziej złożona fabuła utrudniłaby dziecku jego rozumienie. Baśń upraszcza wszystkie sytuacje. Wszystkie postacie zostają w niej zarysowane z wielką wyrazistością. Szczegóły zaś, jeśli nie mają naprawdę istotnej wagi – są pomijane. Bohater baśniowy reprezentuje określony typ, a nie niepowtarzalne indywiduum. Przeciwnie niż w wielu współczesnych opowieściach dla dzieci, w baśniach niegodziwość jest równie wszechobecna jak cnota. Praktycznie w każdej baśni w jedne postacie i ich uczynki wcielone zostaje dobro, w inne – zło; podobnie wszechobecne jest dobro i zło w życiu, a skłonność do jednego i drugiego przejawia się w każdym człowieku. Właśnie ta dwoistość stwarza problem moralny, a jego rozwiązywanie wymaga walki.

Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni, t. 1, przeł. i przedm. opatrzyła Danuta Danek, Warszawa 1985. ISBN 830601118X (sygnatury: 110232/1, 159853/1, cz K XXII-6/34).

Hans Christian Andersen

Życie każdego człowieka jest baśnią napisaną przez Boga. (Hvert menneskes liv er et eventyr skrevet med Guds finger).

Zob. TUTAJ.

Historia mego życia to piękna, pełna wydarzeń szczęśliwa opowieść. Gdyby w dzieciństwie spotkała mnie, biednego, samotnego chłopca, dobra wróżka i powiedziała: "Wybierz teraz swoją życiową drogę i cel, do którego będziesz dążył, a wtedy, wedle możliwości twego umysłu i tego, co podpowiada zdrowy rozsądek, ochronię cię i wspomogę w twoich dążeniach", moim losem nie można by pokierować lepiej, bardziej szczęśliwie i roztropnie. Historia mego życia powie światu to, co powiedziała i mnie: jest Bóg miłosierny, który kieruje wszystko ku najlepszemu.

Hans Christian Andersen, Baśń mojego życia. Autobiografia, Łódź 2003. ISBN 8372290822 (sygnatury: 159933, 175408).

John Ronald Reuel Tolkien

Baśniowe kraje rozciągają się daleko wzdłuż i wszerz, w górę i w głąb i pełne są najprzeróżniejszych rzeczy i stworzeń: znajdziesz tam wszelkiego rodzaju ptactwo i zwierzęta, niezliczone gwiazdy i bezbrzeżne oceany, czarowne piękno i czyhającą zewsząd grozę, radości i smutki przeszywające jak ostrze miecza. Ten, kto tam zbłądził, może chyba uznać się za szczęśliwca; ale odmienność i bogactwo tej krainy wiążą język wędrowcowi, który chciałby o nich opowiedzieć. A zadając zbyt wiele pytań, naraża się on na to, że zatrzasną się przed nim drzwi królestwa, a klucze do nich zaginą.

Pośród tych, którym pozostało jeszcze dość mądrości, aby nie oskarżać baśni o zgubne wpływy, panuje przeświadczenie o istnieniu naturalnego związku między dziecięcym umysłem a baśnią (…). Uważam to przekonanie za błędne - w najlepszym wypadku za sprowokowane przez fałszywy sentymentalizm. (…) Przeznaczeniem dziecka jest dorosnąć, a nie przemienić się w Piotrusia Pana. Nie chodzi tu o to, aby utracić niewinność i zdziwienie światem, ale  żeby kontynuować wyznaczoną wędrówkę (…). A to właśnie jest jedna z lekcji (…), jakiej udzielić nam mogą baśnie - że zagrożenie, smutek i cień śmierci mogą niekiedy nadać nieopierzonemu, niezgrabnemu i samolubnemu wyrostkowi godność, a nawet i mądrość.

Pociecha płynąca z baśni ma jeszcze jedno oblicze oprócz zaspokajania odwiecznych  pragnień  za  pomocą wyobraźni.  O  wiele  ważniejsza  jest  pociecha szczęśliwego zakończenia. (…) Określiłbym tragedię jako najwyższą, prawdziwą formę dramatu, a jej przeciwieństwo jako prawdziwą formę baśni. (…) Pociecha, jaką niosą baśnie, radość ze szczęśliwego zakończenia (…) Jest (…) dana nam w oprawie baśniowego - lub innego - świata, nagła i cudowna łaska, której powrotu nigdy nie można być pewnym. Łaska ta jest więc swego rodzaju evangelium (dobrą nowiną), oferując ulotny przebłysk radości - owej radości, która czeka poza murami tego świata, równie przeszywającej co żal.

J.R.R. Tolkien, Drzewo i liść o raz Mythopoeia, przeł. Joanna Kokot, Marek Obarski, Krzysztof Sokołowski [online]. Cały tekst TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz