"Żaden z opisanych wypadków jak dotąd się nie wydarzył". Są literacką fikcją - zapewnia autor w notce umieszczonej przed tekstem. "Jak dotąd"... Te słowa trochę niepokoją. Są wstępem do niedługiej kryminalnej historii, której zakończenie okaże się przewrotne i całkowicie nieprzewidywalne. Żegnaj Grosvenor Square (The Grosvenor Square Goodbye) FRANCISA CLIFFORDA (1917-1975).
Londyn. Krótko przed północą. W hotelu Shelley mieszka ponad stu gości. Wśród nich - Richard Ireland, słynny aktor i playboy, z wpatrzoną w niego wielbicielką, Gabrielą Wilding. Na pobliskim skwerze przebywa Eddie Raven, bezdomny. W innej części miasta Harry Lander, pracownik biura attaché wojskowego ambasady amerykańskiej, wychodzi z domu po kłótni z żoną. Zabiera broń. Brytyjska stolica śpi lub usypia. Niektórzy muszą czuwać.
Bardzo wczesny ranek. Eddie zostaje zastrzelony przez nieznanego sprawcę. Morderca wdziera się do hotelu kuchennym wejściem i terroryzuje mieszkańców pokoju 501. Aktora i jego kochankę. Zaczyna stawiać żądania.
Policja długo nie potrafi ustalić tożsamości sprawcy ani motywów jego działania. Przypadkowo znaleziona przed hotelem przywieszka do walizki, na której widnieje nazwisko i adres Landera, naprowadza prowadzących śledztwo na jego trop. Obciąża go także kaliber broni, której użyto dokonując zbrodni. Podejrzenia przeradzają się w pewność, gdy napastnik żąda spotkania z ambasadorem. W pokoju, który okupuje.
Mijają długie godziny. Wysuwający sporo żądań napastnik posługuje się pośrednictwem Gabrieli. Dziewczynę coraz bardziej rozczarowuje bierna postawa aktora. Już jest pewna, że pokochała granego przezeń nieustraszonego mężczyznę, a nie tchórza, którym naprawdę jest. Korzystając z nadarzającej się okazji, ucieka. I zdradza policji tożsamość osoby przetrzymującej zakładników. Ku zdumieniu wszystkich, nie jest to Lander (zresztą nie może być, bo akurat niedawno wrócił do domu), ale Neil Grattan, zwolniony niedawno z pracy, osobisty szofer ambasadora. Do tej pory pozostawał poza jakimkolwiek podejrzeniem. Trzeba na nowo przemyśleć strategię uwolnienia przetrzymywanych.
Tymczasem Grattan żąda przybycia kolejnej osoby. Ponadto helikoptera i kilku przedmiotów mających ułatwić im po zmroku opuszczenie hotelu. Policja przekonuje Landera, by poszedł. Zapewniony, że za załomem korytarza będzie na niego czekał rewolwer, godzi się. Nastaje wieczór. Terrorysta i zakładnicy wychodzą z pokoju. Helikopter już stoi. Niebawem dojdzie do decydującej rozgrywki...
Takiego zakończenia nie da się przewidzieć. Absolutnie zaskakuje. Jest zaprzeczeniem wszystkiego, czego czytelnik oczekiwał... "Klęski są własnością publiczną. A zwycięstwa prywatną". Kto zwyciężył? Kto poniósł klęskę?
Francis Clifford, Żegnaj Grosvenor Square, przeł. Irena Doleżal-Nowicka, Warszawa 1987. ISBN 8321103243 (sygn. 119810, 123179).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz