poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Jak dzwonnice bez dzwonów

Dzikim winem obrasta
U wybrzeży zamglonych,
Stoi chłodna, kamienna,
Jak dzwonnica bez dzwonu.


Jako dziecko czytałam ten wiersz poświęcony latarni morskiej w Rozewiu. Nadal sporą jego część potrafiłabym odtworzyć z pamięci.

Zawsze uważałam latarnie za szczególnie szlachetne budowle. I tych, którzy w nich nieustannie czuwają, by nikomu na morzu nie stała się krzywda. Gdybym nie pracowała w bibliotece, wybrałabym latarnię (pisze p. Basia). Ale te dwa zawody mają coś wspólnego. I w jednym, i w drugim nie wolno myśleć o sobie. W nich szczególnie jest się dla innych. W naszym wypadku, by… oświetlać drogę do wiedzy. Szczególnie mnie wzruszają – powiedzmy nieprofesjonalnie - powroty Czytelników. Kiedyś byli uczniami, a nadal ufają, że mogą znaleźć pomoc. I przychodzą ponownie. Jako studenci. Czasem i po studiach. Szukają nie tylko książek czy czasopism, ale, bywa, także chwili przyjacielskiej rozmowy. Pamiętajcie, że drzwi wydziału zawsze są dla Was otwarte!

Ale to była wstępna dygresja. Dziś - o latarniach morskich. Mają swoje święto w trzecią niedzielę sierpnia. Przedstawimy kilka ich ujęć literackich.

Wspominali je już pisarze staropolscy, np. Jan Kochanowski, przywołując „ogień portu” (Pieśń I w: Fragmenta albo pozostałe pisma), Sebastian Fabian Klonowic (Flis to jest spuszczanie statków Wisłą), Stanisław Grochowski (August Jagiełło wzbudzony, przeciwko parallelom łacińskim, osoby tego śp. Pana dotkliwym) czy Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka” (Pamiętniki z pielgrzymki do Ziemi Św.). Także twórcy zagraniczni, np. słynny Torquato Tasso wymienia latarnię aleksandryjską w Gofredzie albo Jerozolimie wyzwolonej. Autorzy doby oświecenia również o nich pamiętali, m.in. Andrzej Ustrzycki (Krucyaty) i publicyści Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych (wymieniając Sostratesa, twórcę latarni w pobliżu Aleksandrii).
Powędrujmy do XIX stulecia. Uwiecznili je swym talentem literackim najwięksi romantycy: Adam Mickiewicz („lampa Akermanu” w Sonetach krymskich) i Juliusz Słowacki (latarnie z Synopy i Carogrodu w powieści poetyckiej Żmija). Pozytywizm? Tu mamy nade wszystko Latarnika Henryka Sienkiewicza. Któż ze średniego pokolenia nie pisał wypracowania o losach Skawińskiego?

Początek XX wieku. W jego pierwszych latach (konkretnie - w 1905 r.) skończył życie człowiek dwóch epok, romantyk i pozytywista, wizjoner, czyli Jules Verne. Jednym z jego ostatnich dzieł była Latarnia na końcu świata, przypuszczalnie dokończona przez jego syna, Michela. Wśród pisarzy tej epoki mamy także Lucy Maud Montgomery (np. Wymarzony dom Ani z cyklu o Ani Shirley, Jana ze Wzgórza Latarni), Virginię Woolf (Do latarni morskiej), mniej znanego australijskiego twórcę, M.L. Stedmana (Światło między oceanami), Antoine’a de Saint-Exupéry’ego  (uroczy fragment z Małego Księcia o altruizmie latarnika oraz wspomnienie tej budowli w Ziemi, planecie ludzi) i Polaka, Andrzeja F. Paczkowskiego (Tajemnica latarni morskiej, stanowiąca 1 tom trylogii Wybranek morza).

Latarnia nierzadko skrywa tajemnicę lub w jej otoczeniu przebywają różne mroczne postaci. Dlatego bywa „bohaterką” kryminałów i thrillerów. Przykłady: Nocna zamieć Johna Theorina, Latarnia mroku Alexa Barclay’a, Ludzka przystań Johna Ajvide Lindquista.

Latarnie uwieczniono również w poezji. Od wiesza zaczęłyśmy, na wierszach skończymy. Światło na maszcie Iwana Bunina czy Zbłąkany sternik Rafaela Albertiego – to „międzynarodowe” przykłady. A w Polsce –
Już jestem spokojna Jonasza Kofty, śliczne zakończenie arcylirycznego utworu Na śmierć Conrada Jana Lechonia:

A teraz ciebie wicher zaświatów ogarnia,
I ten tułacz bezsenny, zorany przez blizny,
Twój ojciec tam cię woła językiem Ojczyzny,
Gdzie wszystkim świeci morzom ta sama latarnia.


Wreszcie – mój ulubiony – gorzki wiersz emigracyjnego poety, Kazimierza Wierzyńskiego (O latarni morskiej). I przepraszam, że skończymy dziś tak melancholijnie:

Nie bój się tej latarni, której smuga drżąca,
Jak wahadło, rozcina noc na dwie połowy
I ciemność nagłym cięciem raz po raz roztrąca,
Aż słychać przelot światła, świst błyskawicowy. (…)

Nie bój się, gdy z firanki posypie się kruchej,
Złoty szron po podłodze, po szybach, po ścianie,
I gołoledzią szkliste prześlizną się duchy,
Nie bój się, miła moja, zmienimy mieszkanie.

Jest jeszcze wielka przestrzeń, jest wolna swoboda:
Morze, gdzie będzie puściej, niż tutaj, i czarniej!
Słyszysz, jak huczy w dole, jak woła nas woda,
Odpłyniemy okrętem bez żadnej latarni.
Źródło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz