piątek, 19 sierpnia 2016

Książki (nie)zapomniane – Wszystko było przerażająco zwyczajne

Rzeczywistość przedstawiona w tej powieści wygląda realistycznie. Ludzie – na pozór jak zwykle – pracują, wypoczywają, bawią się. Niektórzy piją na umór. Ale ten świat nie do końca jest taki, jaki znamy. Jedno mieszkańców kontynentu na antypodach wyróżnia: nie mają planów. Tylko złudzenia. Bo nie ma przed nimi przyszłości. Wszyscy są skazani na śmierć.

Akcja Ostatniego brzegu NEVILA SHUTE’A (1899-1960), napisanego w 1957 roku, rozgrywa się w ciągu kilku miesięcy, od grudnia do sierpnia, ale… pięć lat później. Gdy ukazał się na rynku wydawniczym, świat był owładnięty szałem „zimnej wojny”. I tym właśnie jest książka – bolesnym krzykiem, protestem przeciw absurdalnej nienawiści człowieka do człowieka.

Australia. Wszystko jest przerażająco zwyczajne. Słońce wstaje i zachodzi. (Jeszcze) można żyć. Peter Holmes, porucznik Królewskiej Marynarki Wojennej, zostaje mianowany oficerem łącznikowym na amerykańskim okręcie podwodnym „Skorpion”. Dowódcą jednostki jest kapitan Dwight Lionel Towers, przybywający gościnnie do domu młodego porucznika. Mary Holmes prosi o pomoc w zorganizowaniu przyjęcia przyjaciółkę, Moirę Davidson. Powinno wypaść okazale, bo niebawem mężczyźni wypłyną na rekonesans do skażonego radioaktywnie Port Moresby, a potem znacznie dalej. Do Stanów Zjednoczonych.

Dopiero teraz naprawdę dostrzegamy, że… mamy do czynienia z powieścią fantastyczną. Futurystyczną. Widzieliśmy daty, w ramach których rozgrywają się wydarzenia, ale przemknęły nam tylko przez myśl. Teraz ujawnia się groza. Wskutek wojny atomowej półkula północna jest martwa. Bomby atomowe dokonały totalnego spustoszenia. Kolejna wyprawa (pod)morska potwierdzi te obserwacje. W tamtej części świata nikt nie ocalał, ale z Kalifornii dochodzą za ocean jakieś sygnały radiowe. Trzeba zbadać ich pochodzenie.

A chmura radioaktywna płynie… Niedługo dotrze tutaj, gdzie ludzie jeszcze rozpaczliwie pozorują normalną egzystencję. Żyją z oczami szeroko zamkniętymi i śnią z otwartymi. Dwight wmawia sobie, ze żona i dzieci nie umarły (choć atom je unicestwił), a rozpoczynając bezsensowny romans z Moirą, nie potrafi go nazwać po imieniu. Holmesowie łudzą się, że znowu, jak zawsze, posadzą warzywa. Rodzice nadużywającej alkoholu Moiry spodziewają się, że kiedyś zobaczą ją jako szczęśliwą żonę i matkę. Psychologia nazywa to „wyparcie”. Ale rzeczywistość nie daje o sobie zapomnieć. Choroba popromienna rozwija się cichutko. I skutecznie. Aptekarz wydaje wolną od opłat truciznę. Bo po co mu pieniądze w tych ostatnich dniach?

Dwight decyduje się na zatopienie okrętu wraz z załogą. Peter Holmes i jego żona zażywają truciznę, aplikując ją uprzednio (po bolesnej kłótni) swemu niemowlęciu. Moira też wybiera samobójstwo. Nie chce czekać na powolną śmierć. Zwłaszcza po decyzji kapitana.

Promienie słoneczne leniwie głaszczą ten ostatni brzeg. Pozornie wszystko jest zwyczajne…
Upiornie normalne. Lecz z tej rzeczywistości z każdą chwilą kogoś ubywa. Powieść w latach 70. była groźnym memento. Jest nim nadal.

Ps. Ostatni brzeg został dwukrotnie sfilmowany. Po raz pierwszy już dwa lata po napisaniu. Wówczas przeniósł go na ekran Stanley Kramer. Główne role zagrali Gregory Peck (Dwight Towers) i Ava Gardner (Moira Davidson). W 2000 roku pojawił się remake tamtego obrazu (reż. Russell Mulcahy, role główne: Armand Assante i Rachel Ward).
Shute Nevil, Ostatni brzeg, przeł. Zofia Kierszys, wyd. 5, Warszawa 1979. (Sygnatura: 86113).

Okładka 5 wydania książki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz