Postaramy się dziś odpowiedzieć na tytułowe pytanie prezentując niektóre znaleziska w naszych zbiorach.
Przede wszystkim – do biblioteki trzeba dotrzeć. Zatem – bilet:
Przede wszystkim – do biblioteki trzeba dotrzeć. Zatem – bilet:
W bibliotece należy wypisać rewers. Ten jest jeszcze z lat 70. ubiegłego wieku, ale świetnie zakonserwowany:
A ten jest od tamtego młodszy, chociaż też leciwy:
Jeśli w zbiorach nie znalazło się kompletu poszukiwanych materiałów – trzeba pojechać do filii. Ich wykaz jest pomocny. Ten jest archiwalny (wszak mamy jubileusz 90.lecia placówki!) – popatrzmy na nazwy ulic i miast. Tak, kiedyś filii było więcej:
Podczas czytania może złapać nagły głód – zatem przydaje się wafelek czy "wafek" (lub wspomnienie po nim, jak w tym przypadku):
Notatki… Szeroki temat. Na przykład takie:
Lub takie:
Czasem – własna (?) twórczość literacka (zainspirowana lekturą?):
i plastyczna. Tu inspiracja jest oczywista – science-fiction:
lub najwybitniejsza twórczość innych. W tym przypadku – Andrieja Rublowa:
Wreszcie to, co zawsze miłe. Świąteczne życzenia. Te jednak nie były adresowane do nas…
Znajdowałyśmy i znajdujemy w książkach i czasopismach prawdziwe cuda. Śliczne rysunki, zakładki, zasuszone kwiaty. Raz nawet zawieruszyło się… 20 złotych (ale sprzed denominacji). Przypominamy, że bułka wówczas kosztowała znacznie więcej. Może kiedyś urządzimy małe biuro rzeczy znalezionych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz