W jednym z czasopism dla dzieci, które niedawno przeczytałam, ujrzałam taki żart:
- Tatusiu, kup mi trąbkę!
- Ależ, moje dziecko, trąbiłbyś mi tak ciągle nad uszami, że nie mógłbym pracować.
- O, nie, tatusiu, ja nie chcę przeszkadzać, będę trąbił tylko wtedy, gdy tatuś będzie spał.
To "znalezisko" stało się inspiracją do przemyśleń nad drogami upowszechniania się w kulturze tych małych form. W przedwojennych numerach "Płomyka", których wybór mamy w zbiorach, znajduje się ten sam dowcip! Z tego samego źródła przytoczymy jeszcze kilka. Może zabrzmią znajomo.
- Tatusiu, kup mi trąbkę!
- Ależ, moje dziecko, trąbiłbyś mi tak ciągle nad uszami, że nie mógłbym pracować.
- O, nie, tatusiu, ja nie chcę przeszkadzać, będę trąbił tylko wtedy, gdy tatuś będzie spał.
To "znalezisko" stało się inspiracją do przemyśleń nad drogami upowszechniania się w kulturze tych małych form. W przedwojennych numerach "Płomyka", których wybór mamy w zbiorach, znajduje się ten sam dowcip! Z tego samego źródła przytoczymy jeszcze kilka. Może zabrzmią znajomo.
U fotografa:
- Proszę pana, ile kosztuje tuzin fotografii?
- Pierwszy dziesięć złotych, każdy następny po sześć.
- To proszę ten drugi, za sześć.
- Dlaczego siadasz przed lustrem, kiedy jesz ciasteczko? - pyta braciszka Zosia.
- Bo wtenczas zdaje mi się, że jem dwa ciastka - mówi Jaś.
- Ile było w Polsce wojen ze Szwedami?
- Trzy, proszę pani.
- Dobrze, czy potrafisz mi je wyliczyć?
- Potrafię, proszę pani: pierwsza, druga, trzecia.
- Powiedz mi, co widzisz nad sobą w dzień pogodny?
- Błękitne niebo i słońce.
- A w dzień dżdżysty?
- Parasol!
- Proszę pana, ile kosztuje tuzin fotografii?
- Pierwszy dziesięć złotych, każdy następny po sześć.
- To proszę ten drugi, za sześć.
- Dlaczego siadasz przed lustrem, kiedy jesz ciasteczko? - pyta braciszka Zosia.
- Bo wtenczas zdaje mi się, że jem dwa ciastka - mówi Jaś.
- Ile było w Polsce wojen ze Szwedami?
- Trzy, proszę pani.
- Dobrze, czy potrafisz mi je wyliczyć?
- Potrafię, proszę pani: pierwsza, druga, trzecia.
- Powiedz mi, co widzisz nad sobą w dzień pogodny?
- Błękitne niebo i słońce.
- A w dzień dżdżysty?
- Parasol!
- Co można wziąć w lewą rękę, a nie można w prawą?
- Własny prawy łokieć.
- Czy twój braciszek już zaczyna chodzić?
- Jeszcze nie, ale nóżki już ma!
O j c i e c: … i wiesz, Kaziu, Kolumb, gdy odkrył Amerykę, to wziął ją za Indie Azjatyckie…
O l e k: Żeby mnie się coś podobnego przydarzyło na geografii, toby się pan gniewał! Za to, że Łodzi szukałem na Polesiu, dostałem dwóję, to ile powinien Kolumb dostać?
- Podobno powiedziałeś o mnie, że jestem skarżypyta. Czy to prawda?
- To prawda, ale ja tego nie powiedziałem.
- Własny prawy łokieć.
- Czy twój braciszek już zaczyna chodzić?
- Jeszcze nie, ale nóżki już ma!
O j c i e c: … i wiesz, Kaziu, Kolumb, gdy odkrył Amerykę, to wziął ją za Indie Azjatyckie…
O l e k: Żeby mnie się coś podobnego przydarzyło na geografii, toby się pan gniewał! Za to, że Łodzi szukałem na Polesiu, dostałem dwóję, to ile powinien Kolumb dostać?
- Podobno powiedziałeś o mnie, że jestem skarżypyta. Czy to prawda?
- To prawda, ale ja tego nie powiedziałem.
Uwaga! 22 października przypomnimy niektóre przedwojenne zagadki, szarady i metagramy. Zaręczamy, że także współcześnie można je wykorzystać!
Źródło:
Kochanowska Maria (wybór), Płomykowe kroniki, lata 1922-1939, Warszawa 1984 (sygnatura: 106906)
Źródło:
Kochanowska Maria (wybór), Płomykowe kroniki, lata 1922-1939, Warszawa 1984 (sygnatura: 106906)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz