Ten film nie miał łatwego „startu”. Bo nie był dość "heroiczny". Alosza, miły chłopak o nieco bezradnym uśmiechu, został chwilowym bohaterem mimo woli. A zginął już zupełnie niebohatersko. Właściwie, to wcale nie wiadomo, jak stracił życie. Ale gdy wreszcie zdecydowano się obraz wyemitować, odniósł wielki sukces. Ze względu na swą prostotę i liryzm.
Ballada o żołnierzu Grigorija Czuchraja. Obraz przejmująco piękny. Wzruszający do głębi. Ujęty w formę kompozycyjnej ramy. Na początku i końcu widzimy kobietę w czerni. Narrator zza kadru informuje, że od lat wychodzi na drogę i wypatruje syna. Ale on nie wróci. A matka nigdy nie dowie się, kiedy i jak zginął. I będzie czekać.
Ballada o żołnierzu Grigorija Czuchraja. Obraz przejmująco piękny. Wzruszający do głębi. Ujęty w formę kompozycyjnej ramy. Na początku i końcu widzimy kobietę w czerni. Narrator zza kadru informuje, że od lat wychodzi na drogę i wypatruje syna. Ale on nie wróci. A matka nigdy nie dowie się, kiedy i jak zginął. I będzie czekać.
źródło |
Retrospekcja, czyli praktycznie cały film. Młody żołnierz znajduje się w ferworze walki. W pewnej chwili orientuje się, że został sam. Koledzy gdzieś zniknęli. A z naprzeciwka naciera nań niemiecki czołg. Potem drugi. Jeszcze kolejne. Chłopak ucieka i w popłochu wpada do okopu. Nie chce umierać. Rozpaczliwie atakuje te metalowe bestie znalezioną rusznicą przeciwpancerną. Zwycięża, choć już po chwili nie pamięta, jak tego dokonał. W nagrodę dostaje kilka dni urlopu. Postanawia pojechać do matki i zreperować jej dach.
Można by powiedzieć, że teraz zaczyna się jego odyseja. Ale ta podróż byłaby w stylu eposu, a przecież Czuchraj opowiada ściszoną balladę. Chłopiec jedzie do rodzinnej wsi, a ciągle coś lub ktoś mu w tym przeszkadza. Najpierw trzeba pocieszyć kalekiego żołnierza, który nie chce pokazać się w takim stanie ukochanej. Potem - nieoczekiwanie - pojawia się Miłość. Konkretnie - Szura. Jasnowłosa dziewczyna z długim warkoczem. Znaczną część drogi przebywają razem w rozklekotanym pociągu. Ale oto kolejny "przystanek". Miasto, w którym mieszka narzeczona kolegi z kompanii. Alosza wiezie dla niej skarb. Mydło. Gdy wreszcie z niemałym trudem dociera pod wskazany adres, dostrzega na krześle mundur niemieckiego oficera. Zatem tak pociesza się kobieta frontowego żołnierza. Nie zasługuje na mydło...
I płyną kolejne zwrotki ballady. Piękna muzyka w tle. Cierpienie Aloszy, że upływa czas. Że urlop się kończy. Wreszcie - już naprawdę blisko wioski - pociąg się wykoleja. Trzeba ratować rannych. A jest ich wielu...
Na koniec udaje się znaleźć kierowcę wraz z wysłużonym gazikiem, który podwozi pod dom. Ale zaznacza, że tylko po to, by chłopak mógł uściskać matkę. Na reperowanie dachu nie będzie już czasu. To są ostatnie godziny urlopu. Jeszcze trzeba wrócić. A długa droga przed nimi.
Matki nie ma w domu. Jest na polu. Lecz ktoś go widział. Poinformował kobietę. A może ona sama usłyszała w sercu jego wołanie? Biegnie przez bezkresne łany. Kierowca pogania. Trzeba wsiadać. Chyba że chce sobie jakoś sam poradzić na pustkowiu. Chłopak zwleka. Jeszcze chwilę... Matka przyspiesza. Już widzi syna... I on ją dostrzega. Padają sobie w objęcia. Łzy. I krzyk zniecierpliwionego kierowcy. Czas minął.
Syn macha matce ręką na pożegnanie. Uśmiecha się smutnawo. Przeprasza, że nie zreperował dachu. Ale zrobi to, gdy znowu przyjedzie...
Nie przyjedzie. Wracamy do początku. Matka czeka. Posągowa kobieta w czerni. Długa suknia, którą wiatr rozwiewa. Szal na głowie i ramionach. Stoi nieruchomo na rozstaju dróg. Wśród szumiących pól. Matka bolesna z okrutnego, dwudziestego stulecia.
Ballada o żołnierzu. Film wyjątkowo piękny. Wzruszający. Ponadczasowy. Bez trudu można wyabstrahować go z realiów konkretnego państwa czy narodu. Ta historia mogła wydarzyć się wszędzie. I najsmutniejsze jest to, że można by ją opowiedzieć nie tylko w czasie przeszłym.
Można by powiedzieć, że teraz zaczyna się jego odyseja. Ale ta podróż byłaby w stylu eposu, a przecież Czuchraj opowiada ściszoną balladę. Chłopiec jedzie do rodzinnej wsi, a ciągle coś lub ktoś mu w tym przeszkadza. Najpierw trzeba pocieszyć kalekiego żołnierza, który nie chce pokazać się w takim stanie ukochanej. Potem - nieoczekiwanie - pojawia się Miłość. Konkretnie - Szura. Jasnowłosa dziewczyna z długim warkoczem. Znaczną część drogi przebywają razem w rozklekotanym pociągu. Ale oto kolejny "przystanek". Miasto, w którym mieszka narzeczona kolegi z kompanii. Alosza wiezie dla niej skarb. Mydło. Gdy wreszcie z niemałym trudem dociera pod wskazany adres, dostrzega na krześle mundur niemieckiego oficera. Zatem tak pociesza się kobieta frontowego żołnierza. Nie zasługuje na mydło...
I płyną kolejne zwrotki ballady. Piękna muzyka w tle. Cierpienie Aloszy, że upływa czas. Że urlop się kończy. Wreszcie - już naprawdę blisko wioski - pociąg się wykoleja. Trzeba ratować rannych. A jest ich wielu...
Na koniec udaje się znaleźć kierowcę wraz z wysłużonym gazikiem, który podwozi pod dom. Ale zaznacza, że tylko po to, by chłopak mógł uściskać matkę. Na reperowanie dachu nie będzie już czasu. To są ostatnie godziny urlopu. Jeszcze trzeba wrócić. A długa droga przed nimi.
Matki nie ma w domu. Jest na polu. Lecz ktoś go widział. Poinformował kobietę. A może ona sama usłyszała w sercu jego wołanie? Biegnie przez bezkresne łany. Kierowca pogania. Trzeba wsiadać. Chyba że chce sobie jakoś sam poradzić na pustkowiu. Chłopak zwleka. Jeszcze chwilę... Matka przyspiesza. Już widzi syna... I on ją dostrzega. Padają sobie w objęcia. Łzy. I krzyk zniecierpliwionego kierowcy. Czas minął.
Syn macha matce ręką na pożegnanie. Uśmiecha się smutnawo. Przeprasza, że nie zreperował dachu. Ale zrobi to, gdy znowu przyjedzie...
Nie przyjedzie. Wracamy do początku. Matka czeka. Posągowa kobieta w czerni. Długa suknia, którą wiatr rozwiewa. Szal na głowie i ramionach. Stoi nieruchomo na rozstaju dróg. Wśród szumiących pól. Matka bolesna z okrutnego, dwudziestego stulecia.
Ballada o żołnierzu. Film wyjątkowo piękny. Wzruszający. Ponadczasowy. Bez trudu można wyabstrahować go z realiów konkretnego państwa czy narodu. Ta historia mogła wydarzyć się wszędzie. I najsmutniejsze jest to, że można by ją opowiedzieć nie tylko w czasie przeszłym.
Ballada o żołnierzu. Reż. Grigorij Czuchraj. ZSRR, 1959. 89 min. Główne role: Władimir Iwaszow (Alosza Skworcow), Żanna Prochorienko (Szura), Antonina Maksimowa (matka Aloszy).
Można przeczytać
Janicki Stanisław, Do kina chodzę coraz rzadziej, rozm. przepr. Roman Bielecki, „W Drodze” 2013, nr 9, s. 7-17 (Czytelnia).
Jurieniew Rostisław, Historia filmu radzieckiego, Warszawa 1977, s. 227 (sygnatura: 75387).
Płażewski Jerzy, Historia filmu. 1895-2000, wyd. 5, poszerz., Warszawa 2001, s. 279-280 (sygnatura: cz XXVI-8/27).
Można przeczytać
Janicki Stanisław, Do kina chodzę coraz rzadziej, rozm. przepr. Roman Bielecki, „W Drodze” 2013, nr 9, s. 7-17 (Czytelnia).
Jurieniew Rostisław, Historia filmu radzieckiego, Warszawa 1977, s. 227 (sygnatura: 75387).
Płażewski Jerzy, Historia filmu. 1895-2000, wyd. 5, poszerz., Warszawa 2001, s. 279-280 (sygnatura: cz XXVI-8/27).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz