Piękna, filigranowa kobieta o ujmującym uśmiechu. I wulkan niespożytej energii, przemieszczający się między kontynentami jak ptak – posłaniec nadziei, tryskający pomysłami, podejmujący wciąż nowe wyzwania. Tak, to ta sama osoba. SUE RYDER (1923-2000). Pielęgniarka, działaczka społeczna, niosąca pomoc chorym i ubogim świata, założycielka fundacji, autorka autobiografii „Jutro należy do nich” (And The Morrow is Theirs). Dla ścisłości - autobiografii doprowadzonej do pewnego momentu, poza którym były kolejne lata tworzenia dzieł trwających do dziś.
„O słońce, wzejdź nad krwawiącymi sercami, kwitnąc w kwiatach porannych, gdy orgia pochodni pychy upadnie w popiół”. To motto, czyli cytat z „Owocobrania” Rabindranatha Tagore (o nim TUTAJ). Bo chyba - jak wielki myśliciel - też była przekonana, że do pyszałków należy „dzisiaj”, a do ubogich i odrzucanych – „jutro”.
Cóż zatem wspominała?
… Dzieciństwo w Leeds. Dom rodzinny usytuowany w pobliżu slumsów i wspólną zabawę z ich małymi mieszkańcami. Dobroć matki…
… Pamięć o śmierci poległego w I wojnie światowej starszego brata, wyrażającą się w tym, że ojciec na wieść o zdarzeniu założył czarny krawat i odtąd już zawsze go nosił…
… Szkołę z internatem…
… Lato 1939 roku, które „było wyjątkowo piękne, a w ostatnim tygodniu sierpnia dni ciche i słoneczne”…
… Pracę w ruchu oporu. Korpus pielęgniarek, do którego wstąpiła jako młodziutka, niepełnoletnia ochotniczka. Lotnicze bazy szkoleniowe cichociemnych. Liczne kraje, np. Tunezję i Włochy. I różnych ludzi, mijających jak barwne błyski w mozaice zdarzeń, co lapidarnie streściła: „Pożegnania towarzyszyły całemu mojemu życiu”…
… Aktywność powojenną: współpracę z Czerwonym Krzyżem i innymi organizacjami, z czasem słabnącymi w zapale. Pracę w Departamencie Prawnym Brytyjskiej Komisji Kontroli. Odwiedzanie francuskich i niemieckich więźniów, cierpiących w szpitalach, dostarczanie leków, organizowanie odpoczynku dla chorych, inwalidów, byłych więźniów obozów koncentracyjnych, wizyty domowe. Podróże w różne części świata. Zawsze z cytatem ofiarowanym przez matkę i postępując w jego myśl: „przed nieznanym nie drżyj i co ci niesie los, nie pytaj”…
… Założenie Fundacji z główną siedzibą w Cavendish…
… Małżeństwo z Leonardem Cheshire, brytyjskim obserwatorem przy zrzuceniu bomby atomowej na Nagasaki i twórcą własnej Fundacji, budującej domy dla byłych więźniów, ułomnych, nieletnich. Narodziny dzieci: Jeromy’ego i Elizabeth…
… Wzniesienie leprozorium w Indiach, domów Suffolk, Hickleton, Stagenhoe. Aktywność w Jugosławii…
… Szukanie pomocników w wielkim dziele miłosierdzia dla spragnionej pokoju Ziemi. Korowód ofiarodawców. Niezliczone licytacje, apele radiowe, objazdowe koncerty, kiermasze świąteczne, sklepy, organizowane w celu pozyskania funduszy. Słowa wypowiedziane o ludzkiej hojności do dociekliwego dziennikarza: „spodziewałam się cudu i rzeczywiście stał się cud”…
Specjalny rozdział: „Polska - ruina i odbudowa”, przynosi szereg miłych słów pod adresem naszych rodaków. Ryder budowała między innymi sanatoryjne domy w Konstancinie, współdziałając z cieszącą się wielkim autorytetem prof. Eleonorą Reicher, kierującą w ministerstwie Departamentem Zdrowia.
Po wielu latach pracy sformułowała wniosek: „Doświadczenie (…) nauczyło mnie, że wysiłek jednostki może zmienić życie drugiego człowieka.” Nic, co czynimy dla innych, nie jest małe, niepotrzebne, nieważne. Wszystko ma wartość, bo jest konkretną pomocą. W młodości, w ośrodku szkolenia cichociemnych znalazła pudełko od papierosów, na którym ręka nieznanej osoby zapisała: „Czym było twoje życie? Promykiem światła, który zdumiony przemknął przez noc.” Czym było życie Sue Ryder? Właśnie tym.
Sue Ryder, Jutro należy do nich, przeł. Tadeusz Szafrański, Warszawa 1978 (sygn. 82559).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz