piątek, 14 kwietnia 2017

Książki (nie)zapomniane - Tragedia na niegościnnym wybrzeżu

Colebrook. Mała, ponura, niegościnna miejscowość na wybrzeżu Eastbay. Tu, wśród surowej przyrody i takich jak ona ludzi, rozegrała się tragedia. A w tle szumiało morze. Bo  opowiadanie Amy Foster napisał JOSEPH CONRAD (1857-1924), jeden z najwybitniejszych przedstawicieli literatury marynistycznej.

Narrator przybywa do Colebrook, by odwiedzić przyjaciela, lekarza. Jadąc z nim wiejską drogą, zauważa młodą, nieładną dziewczynę o tępym, bezmyślnym spojrzeniu. Później usłyszy od doktora smutną historię.

Przed kilku laty na wybrzeżu wydarzyła się tragedia. Zatonął okręt płynący do Ameryki. Ocalał tylko jeden człowiek. Mężczyzna ze środkowej Europy, góral ze wschodnich Karpat, płynący za ocean w celu zarobkowym. Janko, bo tak miał na imię, przebył już długą drogę koleją, a gdy myślał, że jego oczom niebawem ukaże się upragniony Nowy Świat, został przemieszczony na statek i umieszczony w ciemnej ładowni. Niemal oszalały ze strachu i zmęczenia, odrętwiały, siedział w tym ciasnym pomieszczeniu wraz z grupą innych nieszczęśników. A wizja bogatej krainy oddalała się. Zamiast niej, w wyniku katastrofy trafił na nieprzychylny, angielski grunt. W tej oddalonej od cywilizacji dziurze nikt nie patrzył na rozbitka życzliwie. Dzieci obrzuciły go kamieniami, dorośli przed nim uciekali, szczelnie zamykając drzwi domów. Tylko Amy - nie przejmując się opiniami krewnych i sąsiadów - pomogła obcemu. Nakarmiła go. Lecz nie pojmowała, co mówił. Podobnie, jak inni. Mur niezrozumienia, dosłownego i przenośnego, skutecznie ich oddzielał.

Upływał czas. "Nowy" nie stał się "swoim". Tylko Amy go akceptowała. Więcej, pokochała Janka miłością wielką, dziką, niebezpieczną. Bo bezmyślną. Była chyba osobą bez wyobraźni, więc nie zastanawiała się nad tym, jak ułożyć życie z człowiekiem, z którego języka nie znała ani słowa ani którego stylu życia i obyczajów nie uznawała. A jego sposób bycia budził powszechny sprzeciw. Gdy tańczył na stole w karczmie, został pobity. Gdy pięknym, melancholijnym głosem śpiewał, też nie był akceptowany. Jednak wyszła za niego. Urodziła syna. I chyba wówczas dotarło do niej, że górala z Kontynentu i ją, dziewczynę z Wysp, wszystko dzieli.

Tutejszy surowy klimat Jankowi nie służył. Zachorował na płuca. I wówczas ta jedyna istota, która okazała mu tyle sympatii, gdy przybył w niegościnne strony, zdawała się traktować go jak zupełnie obcego. Gdy, zgorączkowany, poprosił ją o wodę, uciekła z domu. Nie wiedziała, co do niej mówi. Nawet nie próbowała pojąć. Zostawiła umierającego na pastwę losu...
Źródło
Conrad Joseph, Amy Foster, przeł. Aniela Zagórska, w: tegoż: Wybór opowiadań, oprac. Zdzisław Najder, Wrocław, Warszawa 1972, s. 171-209. (Sygnatury: 67933, 176743, cz D IV-4/171).
Conrad Joseph, Amy Foster, przeł. Aniela Zagórska, w: tegoż: Dzieła, t. 7, Tajfun i inne opowiadania, Warszawa 1972, s. 113-153. (
Sygnatura: cz D I - 1/7 a).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz