poniedziałek, 1 maja 2017

Więźniowie i sarenki, Harry Potter po łacinie, źródła literatury fantasy… Prasówka retro, czyli artykuły z (zawsze) aktualnych czasopism

Kuczyński Bartłomiej, Więźniowie i sarenki, „Mówią Wieki” 2011, nr 10, s. 8-9

W najcięższym więzieniu w Polsce osadzeni karmili sarenki, w innym pisali listy do rodziców, a więźniarki w Tarnowie zajmowały się… haftowaniem – taki obraz wyłania się z fotografii „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, wykonanych w okresie międzywojennym.

Więzienie w obecnym klasztorze na Świętym Krzyżu było uznawane za najcięższe. Szczególnie zimą. Klimat i majestatyczne, zalesione góry, dodawały temu miejscu szczególnej surowości. Więźniowie „froterowali” długie korytarze butelkami. Inni, sczepieni długimi łańcuchami w pasie, mający dodatkowo kajdany na nogach, pracowali przy naprawie nawierzchni drogi. Ponure wspomnienia zachowali odwiedzający wówczas to miejsce Melchior Wańkowicz i Paweł Jasienica. Natomiast czasopiśmiennictwo z okresu międzywojennego w swej ikonografii przedstawia zupełnie inny, chciałoby się powiedzieć - sielankowy obraz tego oraz innych więzień. Osadzeni w Kaliszu uczą się polskiego i czytają napisany na tablicy przykładowy list do rodziców: „Donoszę wam, że jestem zdrów i wkrótce zawitam do was”, a ci ze Świętego Krzyża w wolnych chwilach… karmią urocze sarenki. Wymienione (i inne) fotografie – w artykule.
 

Pankiewicz Zbigniew, Bryndal Kazimierz, Anonsy dotyczące lecznictwa zamieszczone w prasie codziennej Warszawy w drugiej połowie XVIII stulecia (1762-1798), „Archiwum Historii i Filozofii Medycyny” 1987, z. 2, s. 221-233

W omawianym okresie ogłoszeń lekarskich było niewiele. Dotyczą one przeważnie zmian adresów lekarzy, powiadomień o przyjazdach lub wyjazdach lekarzy ze stolicy. Są podziękowania za wyleczenie. Znacznie więcej jest anonsów donoszących o ukazywaniu się różnych dzieł o tematyce medycznej, mogących służyć innym lekarzom i bardziej oświeconej grupie społeczeństwa.

Przykłady takich książek: „Sposób ratowania się od psa wściekłego lub wilka wściekłego” doktora de Moneta, „Gatunki powietrza odmiennego od tego, w którym żyjemy (…)” ks. Osińskiego czy „Sposób ubezpieczający życie i majątek od pioruna” tegoż autora, „Rada dla cyrulików względem krwi puszczania”. Inny typ ogłoszeń to te, które dotyczą działalności lekarzy miejskich, np. doktora Wolffa: Gdy w mieście tutejszym Febra gorączkowa złego rodzaju grasuje, która osobliwie młodych ludzi a nawet dzieci opanować zwykła. Zatym publiczność strzega się [tak!] z warunkiem, aby wcześniej rozumnych lekarzów używał rady, ponieważ ta choroba, przez złe traktowanie łatwo się w śmiertelną zamienia. (…) Ubodzy chorzy wszelką radę, pomoc od niżej podpisanego odbiorą bez zapłaty. Kolejne anonsy – w artykule!

Klęczar Aleksandra, Harry Potter i (rzekomo) martwe języki, czyli o tłumaczeniach powieści J.K. Rowling na języki klasyczne, „Nowy Filomata” 2006, nr 4, s. 271-282

Oszałamiający sukces cyklu powieści J. K. Rowling o Harrym Potterze w krajach anglojęzycznych sprawił, że lawina przekładów stała się tylko kwestią czasu. Po nowożytnych językach Europy, Azji i Afryki przyszła też pora na języki klasyczne – i tak oto doczekaliśmy się tłumaczeń „Harry’ego Pottera i kamienia filozoficznego” zarówno na łacinę, jak i klasyczną grekę!

Łacińskiej translacji dokonał Peter Needham, długoletni nauczyciel języków klasycznych w Eton. Nosi tytuł Harrius Potter et philosophi lapis i jest nie tylko zabawna, ale również wiernie oddaje ducha oryginału. Ten pedagog ma już w swym dorobku tłumaczenie np. Misia Paddingtona Michaela Bonda. Natomiast inny znawca klasycznych języków, Andrew Wilson, podjął się przełożenia powieści na klasyczną (nie współczesną!) grekę. Efekt jego pracy jest znakomity. Po prostu: Hareios Poter kai he tou tphilosophou lithos. A jak sobie poradzili z trudnymi imionami i innymi pułapkami? Przeczytajmy!

Gemra Anna, Fantasy - mit na nowo opowiedziany?, „Literatura Ludowa” 1998, nr 2, s. 3-18

Nie wiadomo, od kiedy można mówić o początku tego gatunku (…). Niektórzy badacze i pisarze (…) skłonni są poszukiwać pierwszych utworów fantasy w wieku XIX, inni (…) sięgają jeszcze do starożytności.

Kompleksowe, wartościowe omówienie zagadnienia. Próba przedstawienia historii gatunku poprzez jego znaczące etapy rozwojowe, czyli: przełom wieków XIX i XX (np. twórczość Edwarda Bellamy’ego i Henry’ego Ridera Haggarda), dwudziestolecie międzywojenne (Robert E. Howard i Conan Barbarzyńca), publikacja Władcy Pierścieni Tolkiena, debiuty z lat sześćdziesiątych (Ursula Le Guin, Frank Herbert). Schemat fabularny, przestrzeń i czas w fantasy. Topika (wędrówka, przekraczanie granic, bohater).

Dąbrowska Halina, Literatura science fiction inspiracją do poznawania prawdziwych zasad zjawisk fizycznych, „Fizyka w Szkole” 2008, nr 3, s. 54-56

Moją metodę omówię na losowo wybranej powieści z tego gatunku. Na przykład w powieści Na srebrnym globie. Rękopis z księżyca Jerzego Żuławskiego można znaleźć fragmenty, gdzie opisane są zdarzenia, w których obserwujemy jakieś zjawiska fizyczne. Uczeń miałby za zadanie wyszukać w tekście takie zdarzenia, a następnie opisać dane zjawisko.

Literatura s-f jako narzędzie motywujące do przyswajania wiedzy fizycznej. W tym konkretnym przypadku nauczycielka poruszyła np. zagadnienia: przyciągania grawitacyjnego na Ziemi i Księżycu, rozchodzenia się dźwięku w powietrzu, próżni lub innych ciałach fizycznych, przypływów i odpływów, rozszczepienia światła i inne. Wydaje się, że to dobra, przyjemna metoda aktywizowania podczas omawiania niełatwych zagadnień fizycznych. Wykorzystuje naturalne zainteresowania wielu uczniów gatunkiem s-f, a jednocześnie pozwala poznać (i zrozumieć) wiele zjawisk, które nas otaczają.

Brzostek Błażej, Chodniki, „Mówią Wieki” 2013, nr 3, s. 53-55

W Warszawie tzw. Komisja Brukowa sprawiła, że od połowy XVIII wieku główne ulice wybijano kamieniem polnym, jednak tworzył on tylko wąskie pasma do jazdy, brzegi ulic były natomiast błotniste i pełne śmieci. W Moskwie czy Bukareszcie zamiast kamienia używano drewnianych kłód, które uginały się pod kołami ekwipaży jak klawisze pianina, wystrzeliwując w porach mokrych fontanny wody i błota.


Rozwój miast, zmiany architektoniczne, czyli upowszechnienie budownictwa dwu- lub trzypiętrowych domów w miejsce izolowanych od ulicy pałaców, szczególnie zaś rozwój handlu - wszystko to miało konsekwencje w postaci konieczności układania chodników. Ich historia stanowi bardzo interesujący fragment dziejów powszechnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz