22 kwietnia przypada Dzień Ziemi (Earth Day), a wkrótce po nim – w maju – kilka dni ważnych dla działkowiczów: „zimni ogrodnicy” (12-14 maja) i specjalne „wspomnienia” kwiatów, czyli Dzień Słonecznika (1 maja), Dzień Niezapominajki (15 maja). Swoje święto (i festiwal) ma też róża (w Goczałkowicach i w Kutnie), zaś wszystkie kwiaty wspominamy w pierwszym dniu lata, obchodząc Międzynarodowy Dzień Kwiatów.
W literaturze najczęściej i najwięcej pisano o różach. Są ważne dla poetów (np. Baczyńskiego, Rilkego, Różewicza), dramatopisarzy (np. Szekspira – w „Romeo i Julii”, TUTAJ, Słowackiego – w „Lilli Wenedzie”, Szaniawskiego – stanowią oś tematyczną „Adwokata i róż”, TUTAJ). Nie brak ich w prozie (np. w uroczym „Małym Księciu” de Saint-Exupéry’ego) czy w „Imieniu róży” Eco. Dosłownie to imię noszą bohaterka „Róży” Iwaszkiewicza i „Cudzoziemka” Kucewiczowej.
Utwory literackie są pełne kwiatów. W dwuwierszu z „Ogrodniczek” Iwaszkiewicza mamy aż cztery gatunki: „cynie, fuksje i gwoździki, rezedowe wonne grządki”… Ale jest jeden kwiat, który „świętuje”… już od stycznia. Holenderski Narodowy Dzień Tulipana przypada właśnie wtedy. I o nim dzisiaj chcemy napisać.
„Gdzieś na ziemi są pola tulipanów, a ludziom dana jest miłość” – to z „Buszu po polsku” Ryszarda Kapuścińskiego. Ładne zdanie. Ale literacka „kariera” tulipana jest znacznie dłuższa. W średniowieczu nierzadko pojawiał się w perskiej poezji miłosnej, np. u Hafiza (zob. wiersz „Zwabiony zapachem kwiatów”). W polskiej literaturze ich piękno dowartościował np. Samuel Twardowski ze Skrzypny („Dafnis w drzewo bobkowe przemieniła się”), a dla celów dydaktycznych wykorzystał je Ignacy Krasicki („Tulipan i fijołek” – „Bajki i przypowieści”, część trzecia):
„Tulipan okazały patrzał na to krzywo,
Że fijołek w przyjaźni zostawał z pokrzywą.
Nadszedł pan do ogrodu tegoż właśnie rana;
Widząc, że pięknie zeszedł, urwał tulipana.
A gdy się do bukietu i fijołek zdarzył,
Chciał go zerwać, ale się pokrzywą oparzył.
Patrzał na to tulipan, mądry po niewczasie,
I poznał, że przyjaciel, choć nierówny: zda się.”
Pouczający ton pojawił się po latach również w „Tulipanie i róży” Jana Brzechwy. Jego urodę doceniła Beata Obertyńska („Tulipan”). Metaforycznie wspomniał go Tadeusz Miciński w „Nokturnie”:
„Las płaczących brzóz
śniegiem osypany,
pościnał mi mróz
moje tulipany.”
A w celu porównawczym - przy opisie krajobrazu - wspomniał go Czesław Miłosz w „Z okna”, z cyklu „Świat (Poema naiwne)”:
„Za polem, lasem i za drugim polem
Ogromna woda białym lustrem lśni się.
A na niej ziemia złotawym podolem
Nurza się w morzu jak tulipan w misie.”
Może coś z prozy? Dwie powieści. „Czarny tulipan” Dumasa został przypomniany TUTAJ. Więcej uwagi poświęcimy więc „Tulipanowej gorączce” Deborah Moggach (mamy w zbiorach), spopularyzowanej przez film Justina Chadwicka. Może fragment?
„Sophia stoi przy oknie. Czyta list. Przez szybę wpadają promienie słoneczne i rozświetlają jej twarz. (…) Sophia stoi nieruchomo. Wydaje się zawieszona w czasie, uchwycona między przeszłością a teraźniejszością. Jest kształtem czekającym na wypełnienie kolorami; obrazem, który zostanie ożywiony pędzlem malarza. (…) Czy jest to chwila decyzji?”
Co nam to przypomina? Obraz Vermeera! Ta powieść jest jak flamandzkie malowidło. Mowa w niej o Claeszu, Haechcie, Rembrandtcie, Ruysdaelu… Są miłość, zdrada i pasja - przeniknięte zapachem tulipanów…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz