czwartek, 28 lipca 2016

Giganci, czyli sportowcy sprzed lat

Za kilka dni rozpoczną się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Brazylii. A my wrócimy do ... Olimpiady w  Amsterdamie (1928 r.). W kilku kwestiach była szczególnie ważna w dziejach olimpizmu. W protokole wprowadzono nowy zapis, że na czele kolumny prezentującej uczestników podczas otwarcia imprezy pójdzie ekipa Grecji, a zamykać ją będą gospodarze. Po raz pierwszy w dyscyplinach lekkoatletycznych wystartowały kobiety. Także pierwszy raz od zakończenia I wojny światowej pojawiła się reprezentacja Niemiec. 

W Amsterdamie występowało 66 polskich zawodników (w tej grupie 5 kobiet). Zdobyliśmy złoty medal w rzucie dyskiem (Halina Konopacka), srebrny - w jeździectwie (drużynowo) i trzy brązowe (drużynowo - w szermierce, jeździectwie i wioślarstwie).

To jednak nie są główne powody, dla których przypominamy IX Igrzyska. Statystykę medalową uzupełnił wówczas... jeszcze jeden złoty medal. Otrzymał go poeta, Kazimierz Wierzyński, startujący w Olimpijskim Konkursie Sztuki i Literatury. Konkurs odbywał się w latach 1912–1948 równolegle ze sportowymi zmaganiami. Obejmował kilka dziedzin, a konkretnie: lirykę, epikę, malarstwo, rzeźbę, architekturę i muzykę. Przeprowadzano go z inicjatywy Pierre'a de Coubertina, a zaprzestano, gdy przewodniczącym MKOL został Johannes Sigfirid Edström. W sumie miał siedem edycji (Sztokholm, Antwerpia, Paryż, Amsterdam, Los Angeles, Berlin, Londyn).

Kazimierz Wierzyński był pierwszym złotym medalistą w tej konkurencji. W Amsterdamie otrzymaliśmy także brąz (Władysław Skoczylas, grafika). W następnych latach złoto przypadło Józefowi Klukowskiemu (1932, rzeźba) i Zbigniewowi Turskiemu (1948, muzyka), srebro - Janinie Konarskiej (1932, grafika) i Józefowi Klukowskiemu (1936, rzeźba), brąz - Janowi Parandowskiemu (1936, epika) oraz Stanisławowi Ostoi-Chrostowskiemu (1936, grafika). 

Wróćmy do Wierzyńskiego. Wysoki, przystojny, wysportowany. Grał w piłkę nożną w „Pogoni" (w Stryju), uprawiał  lekkoatletykę, jeździł na nartach. Jego "złoty" tomik, Laur olimpijski, mamy zbiorach (w wydaniu Dzieł, t. 1). Zawiera 12 wierszy. Inauguruje go - a jakże - Defilada atletów, a kończy Pieśń o Amundsenie. Niektóre liryki są poświęcone konkurencjom sportowym (np. Skok o tyczce), inne - konkretnym sportowcom. Przypomnimy kilka wybitnych postaci sprzed lat. Nie będą to nasi amsterdamscy medaliści. Dlaczego? Proste. Tomik został napisany rok przed igrzyskami.

Źródło
Oto fragment wiersza Match footballowy:

Zamora wsparty w bramce o szczyt Pirenejów,
Piękniejszy niż Don Juan, obciśnięty w swetrze,
Jak dumny król, w chaosie center i wolejów,
Śledzi kulę świetlistą, prującą powietrze.

 
Z Uralu w bój posłaną, jak z lufy moździerza,
Trzyma w oczach i więzi, a gdy kula spada,
Jak pająk się nad dziuplą bramki rozczapierza,
Jak krzak wystrzela w niebo, człowiek-barykada. 

Źródło
Jego bohaterem jest Ricardo Zamora Martínez (1901-1978), El Divino, legendarny hiszpański bramkarz. Grał w najlepszych klubach, FC Barcelona i Real Madryt, odnosząc w nich największe sukcesy. Z karierą zawodnika pożegnał się w wieku 35 lat. W późniejszym okresie był trenerem kilku zespołów (Atlético Madryt, Celty Vigo, Malagi oraz Espanyolu).

A teraz urywek wiersza Paddock i Porritt:

Jeden ma ręce-wiatraki, drugi wiosłuje stopą,
Jeden jest ludzkim kangurem, drugi jest antylopą.

Jeden jak tank się trzeszczący z boku na bok przewala,
Drugi dmuchnięty powiewem sunie lekko, jak fala. (...)

Jeden jest w pędzie maszyną, żywą, silną i młodą,
Drugi jest samą szybkością, prawem ruchu, przyrodą.

Źródło

Charley William Paddock (1900-1943). Amerykański sprinter. Kilkukrotny medalista olimpijski z Antwerpii i Paryża. Dwunastokrotny rekordzista świata na krótkich dystansach. Był uczestnikiem I i II wojny światowej. Zginął w katastrofie lotniczej na Alasce.

Źródło
Arthur Porrit (1900-1994). Nowozelandczyk. Lekkoatleta, lekarz (przez wiele lat - chirurg brytyjskich monarchów), działacz sportowy, polityk. Także - Generalny Gubernator Nowej Zelandii. Był jednym z bohaterów słynnego filmu Chariots of fire (1981, reż. Hugh Hudson, kto go widział, pewnie nigdy nie zapomni wspaniałej muzyki!). Chociaż nie został w nim wspomniany z nazwiska, to jednak losy fikcyjnej postaci, Toma Watsona, są zaczerpnięte z fragmentów biografii tego sportowca.

Tym razem – Fanfara na cześć Karola Hoffa, rekordzisty w skoku o tyczce:

Płyniesz na złotej wieży, na maszt się najwyższy wspinasz,
Co ty tam w górze widzisz, w gnieździe bocianim marynarz? (…)

Niebo w hamaku buja, na dół przekrzywia się księżyc,
Czy ci tego za mało, kogo chcesz jeszcze zwyciężyć?


Źródło
Charles Hoff (1902-1985). Norweski sportowiec, trener, dziennikarz sportowy. Czterokrotny rekordzista świata w skoku o tyczce, startował także w skoku w dal, trójskoku, biegach na krótkich i średnich dystansach. W czasie II wojny światowej organizował norweski sport pod rządami nazistów, za co w 1947 roku został skazany na dziewięć lat pracy przymusowej.

Oto fragment wiersza zatytułowanego Nurmi:

Ruch mój za ruchem nastaje, w ruchome koło się zmienia,
Jestem zegarem wysiłku, jestem rekordem natchnienia.

Skokiem przesadzam trybuny, mijam krzyczące stadiony,
Niesie mnie wiatr moich skrzydeł, wiatr wielki i niezmożony.

Źródło
Paavo Johannes Nurmi (1897-1973). Fiński długodystansowiec, dziewięciokrotny mistrz olimpijski, kilkukrotny wicemistrz. Podczas Olimpiady w Paryżu (1924) zdobył pięć złotych medali w tyluż konkurencjach, ustanawiając jednocześnie dwa rekordy olimpijskie. Wdzięczna legenda opowiada, że potrafił biegać szybciej niż pociągi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz