Czy można kochać maszynę? Czy maszyna potrafi pokochać? Zamyślenie na pograniczach cybernetyki, ontologii i etyki, owocujące jednym z najoryginalniejszych opowiadań nie tylko w gatunku science fiction, ale w całej polskiej literaturze. To "Maska" STANISŁAWA LEMA (1921-2006).
"Na początku była ciemność i zimne płomienie, i huk przeciągły, a w długich sznurach, iskier czarno osmalone haki wieloczłonkowe, które podawały mnie dalej (…). Zza szkieł okrągłych patrzał we mnie wzrok niezmiernie głęboki, nieruchomy (…)."
To jest genesis… automatu. Skonstruowano go w anonimowym średniowiecznym państwie na polecenie władcy, którego osobistym wrogiem był mędrzec Arrhodes. Ten ostatni czuł się już bardzo „zmęczony własną inteligencją”. Osamotniony, żyjący głównie wśród książek i nie dorównujących mu intelektualnie erudytów, zachwycił się czarującą i elokwentną kobietą spotkaną podczas balu. Nie domyślał się, że w ślicznej postaci ukrywa się druga – straszliwa, odrażająca i groźna. Wnet zostali kochankami. Ale maszyna miała wykonać zadanie: rozciąć swoje piękne ciało i uwolnić zamieszkującego w nim metalowego skorpiona, by w ten sposób zamordować niewygodnego adwersarza króla. Nim tego dokonała, mędrzec został uprowadzony. Rozpoczęła pogoń, w której trakcie maszyna coraz bardziej myślała… jak człowiek.
Nieczuły automat - czyli jednocześnie narrator posługujący się żeńskimi! końcówkami -zaczął czuć. Może nawet kochać. Zapragnął(-ęła) ocalić tego, którego prześladował(-a). Na to nie pozwalały możliwości „systemu”. W programie, według którego działa(-ła), nie było miejsca na ludzkie uczucia. Kulminację stanowiła sytuacja poprzedzająca nieuchronnie zbliżającą się śmierć mędrca, czyli „spowiedź” maszyny w klasztorze nawiedzonym w trakcie pościgu. Ona już niemal w pełni czuła się kobietą. Analizowała własne ograniczenia. Usiłowała wyjść poza nie. I może jej się to udało, gdyż w końcu to nie jej żądło zadało decydujący cios. Ona jedynie zamknęła w swych metalowych ramionach… Kogo? Martwe ciało? Jeśli tak, to kto zabił? Ale może oprogramowanie jednak nie uległo zepsuciu, bo TAKI właśnie był plan?
Wielowarstwowe opowiadanie podejmuje od zawsze obecne w pisarstwie Lema problemy etyczne. Maszyna czy kobieta (czytajmy utwór przez „zakrywający” motyw tytułowej maski!)? Podobnie było w Solaris: fantom - twór wyobraźni czy dziewczyna? Nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Głębie człowieka (maszyny?) są bardziej rozległe niż Wszechświat.
Ps. Kongres futurologiczny (TUTAJ), Solaris (TUTAJ), Szpital Przemienienia (TUTAJ).
Można też przeczytać
Dmitrij Buck, Maska, przeł. Jerzy Jarzębski, „Teksty Drugie” 1992, nr 3, s. 108-122 (sygnatura: cz B I-6/7 b).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz