piątek, 31 maja 2024

Książki (nie)zapomniane - Wielka Gra o tron

Wielka Gra o tron, czyli…

Tym cyklem zainteresowany był sam George R.R. Martin, twórca literackiego przeboju „Pieśń lodu i ognia”. Co go tak zachwyciło w „Królach przeklętych” (Les Rois maudits) MAURICE’A DRUONA (1918-2009), pisanych przez dwie dekady (od lat 50. do 70. XX wieku)? Kto przeczyta, także będzie pod wrażeniem. Książki prezentują burzliwy i tragiczny, ale nieodmiennie fascynujący fragment dziejów Francji (na tle Europy) - od Filipa IV Pięknego z Kapetyngów do Jana II Dobrego z Walezjuszów.

Król z żelaza (Le Roi de fer). Filip IV Piękny. Niezłomny i wojowniczy. Ale towarzyszą mu też intrygi, władza, zemsta i krzywda. Wydaje się nie do pokonania… aż do marcowego dnia 1314 roku, czyli do tragicznego finału Zakonu Templariuszy. Jakub de Molay odważnie wstępuje na stos, ale z jego wyżyn rzuca ponurą przepowiednię. Za krzywdę Wielkiego Mistrza król i papież niebawem zapłacą życiem, a Francję – w dalszej perspektywie – czekają mroczne lata…

Maurice Druon, Król z żelaza. Powieść historyczna, przeł. Anna Jędrychowska, wyd. 2 przejrz. i popr., Kraków 1977 (sygn. 74826/1).


Zamordowana królowa (La Reine étranglée). Na arenę dziejów wkracza Ludwik X Kłótliwy,  najstarszy syn Filipa IV. Rządzi krótko, ale zostanie zapamiętany jako słabeusz zajmujący się raczej prywatnymi sprawami (zdradą żony) niż państwem. A w kraju – po wyjątkowo nieurodzajnym roku – nastaje głód, a z nim bieda, zamęt i śmierć…

Maurice Druon, Zamordowana królowa. Powieść historyczna, przeł. Anna Jędrychowska, wyd. 2 przejrz. i popr., Kraków 1977 (sygn. 74826/2). Także wyd. 3 (sygn. 170481).

Trucizna królewska
(Les Poisons de la couronne). Po śmierci uprzednio uwięzionej niewiernej małżonki, Ludwik X Kłótliwy poślubia śliczną i niewinną Klemencję Węgierską, przybyłą z… Neapolu. A hrabina Mahaut d’Artois, teściowa królewskich braci, nadal sieje w monarchii niezgodę i skłóca wszystkich…

Maurice Druon, Trucizna królewska. Powieść historyczna, przeł. Anna Jędrychowska, wyd. 2 przejrz. i popr., Kraków 1977 (sygn. 74826/3).

Prawo mężczyzn (La Loi des mâles). Z czyich rąk ginie Ludwik? Czy otruła go hrabina Mahaut d’Artois? Tron raczej nie przypadnie dziecku, które Klemencja nosi pod sercem, bo ono wkrótce po narodzeniu umrze. Wśród intryg, pomówień, a nawet zbrodni… ster rządów ujmuje Filip, brat otrutego króla. On też niebawem zejdzie ze świata. I nie pozostawi męskiego potomka…
 
Maurice Druon, Prawo mężczyzn. Powieść historyczna, przeł. Anna Jędrychowska, wyd. 2 przejrz. i popr., Kraków 1977 (sygn. 74826/4).

Wilczyca z Francji (La Louve de France). Młody następca tronu - Filip V Długi – umiera nie dożywszy nawet trzydziestki. Władzę przejmuje Karol IV Piękny, jego brat – marionetkowy, chwiejny monarcha, w małostkowy sposób (wykorzystując „broń” podatkową) zwalczający nielubianych poddanych. Wikła się w konflikt pomiędzy swą siostrą, Izabelą, a jej mężem, angielskim władcą (Edwardem II). A gdy kobieta zakocha się bez pamięci w byłym więźniu londyńskiej twierdzy Tower, rozpęta się międzynarodowy konflikt. Zacznie się mroczna opowieść o dwóch państwach…

Maurice Druon, Wilczyca z Francji. Powieść historyczna, przeł. Anna Jędrychowska, wyd. 2 przejrz. i popr., Kraków 1977 (sygn. 74826/5).


Lew i lilie (Le Lis et le Lion). Karol IV Piękny odchodzi w osamotnieniu. Ponieważ także – pomimo trzykrotnych ożenków - nie pozostawił syna, dynastia Kapetyngów wygasa. Francję czeka kolejna walka o władzę, z której zwycięsko wychodzi Filip VI Walezjusz, zwany Szczęśliwym. Ponieważ Edward III (syn Izabeli Francuskiej) także rości sobie prawo do tronu, nie będzie to spokojne panowanie. Wkrótce Filip uwikła swój kraj w wojnę stuletnią…

Maurice Druon, Lew i lilie. Powieść historyczna, przeł. Anna Jędrychowska, wyd. 2 przejrz. i popr., Kraków 1977 (sygn. 74826/6).

Ps. Czasem do cyklu zalicza się powieść „Kiedy król gubi kraj” (Quand un Roi perd la France), której nie mamy w zbiorach. W samych książkach widnieje spis pozycji tworzących serię. Zamyka się na sześciu wymienionych tytułach.

poniedziałek, 27 maja 2024

Outsider? Kabotyn? Pozer? Marek Hłasko w życiu, twórczości i legendzie

Outsider? Kabotyn? Pozer? Z pewnością postać skupiająca na sobie uwagę. Budził niepokój – pojawiający się zawsze, gdy mamy do czynienia ze swoistą zagadką. A taki właśnie był. Trudny do zaklasyfikowania. Niełatwy w życiu i nieprosty w całościowej interpretacji. Zostawił dzieła bardzo realistyczne i zawierające nutę tragizmu. Otwierające szersze perspektywy i dalsze horyzonty. MAREK HŁASKO (1934-1969). Prześledzimy główne wątki jego biografii i pisarstwa przez pryzmat wypowiedzi historyków literatury i krytyków literackich.

Biografia (zarys)

Urodził się w Warszawie jako jedyne dziecko Macieja Hłaski i Marii Łucji z domu Rosiak. Rodzice rozwiedli się, gdy miał trzy lata. Ojciec niebawem zmarł. Większość wojennych lat matka i syn przeżyli w stolicy. Po upadku powstania warszawskiego mieszkali kolejno w Częstochowie, Chorzowie, Białymstoku i Wrocławiu (w dwóch ostatnich miejscach z Kazimierzem Gryczkiewiczem, przyjacielem, później drugim mężem matki). Po ukończeniu szkoły Marek pracował fizycznie. Pod koniec lat 50. wyjechał do Paryża, potem do Niemiec, Włoch, Berlina Zachodniego, Izraela, Stanów Zjednoczonych, by znowu wrócić do Niemiec. Zmarł w Wiesbaden. W 1975 roku – na prośbę matki - sprowadzono jego prochy do kraju. Ona też wymyśliła epitafium nawiązujące do jego twórczości: „Żył krótko, a wszyscy byli odwróceni”.

„Żył 35 lat. Był jednym z najwybitniejszych prozaików-realistów swojego pokolenia, które weszło do literatury zdecydowanie, głośno i wyraźnie w tym klimacie ideowym, politycznym, artystycznym, intelektualnym wreszcie, jaki zwykło się opatrywać znakiem: „1956” (…). Z piętnastu lat tej niespokojnej, dużo obiecującej, nie spełnionej do końca, ale w tym, co zrealizować zdołał, wystarczająco wartościowej twórczości, by do niej powracać, ponad dziesięć przypada na pobyt poza krajem. Zmarł (…) nagle, w niezupełnie wyjaśnionych okolicznościach (…). Po upływie sześciu lat jego zwłoki sprowadzono do Warszawy i pochowano na Cmentarzu Powązkowskim. Tym aktem nastąpiło jego pojednanie z krajem, od którego nigdy naprawdę nie odszedł.”
(Marian Stępień, Marek Hłasko (1934-1969), „Ruch Literacki” 1981, z. 1, s. 15-16, Czytelnia)

Z biografii. W rodzinnym kręgu

„Matka Marka jest osierocona przez syna, który odszedł przed matką odwracając porządek śmierci (…). Potem matką dla niego byli koledzy, przyjaciele Polska, cały świat. Nigdy nie darował matce związku z Gryczkiewiczem. Nie lubił swojego ojczyma, czuł się obrabowany z najcenniejszego skarbu: miłości matki (…) matka zaczęła naprawdę kochać Marka, gdy go straciła i została na zawsze sama. Ale on już o tym nie wiedział.”
(Krzysztof Kąkolewski, Posłowie, w: Barbara Stanisławczyk, Matka Marka Hłaski, Warszawa 1992, s. 134, sygn. cz D VII-3/8)

Z biografii. Na śląskich drogach

„Górnośląskich epizodów jest w życiu Marka Hłaski niewiele. W 1945 roku 11-letni wówczas Hłasko mieszkał ponad dwa miesiące w Chorzowie. W roku 1957 „Panorama” jako pierwsza drukowała jego „Głupcy wierzą w poranek”, znane z wersji książkowej jako „Następny do raju”. Wreszcie w Tychach mieszka Andrzej Czyżewski, najbliższy kuzyn pisarza.”
(Bogdan Prejs, Hłasko na Śląsku, „Śląsk” 1996, nr 10, s. 30, Czytelnia)

Miłość

„Hłasko budził miłość i niekiedy, pewnie na krótko, ją dawał. (…) Leopold Tyrmand napisze bez ogródek, że Marek za każdym razem, z mniejszym czy większym przekonaniem, z teatralnym przejęciem – i najczęściej dobrym skutkiem – rzucał wybrance świat do stóp. Tyle że „kochało się go zazwyczaj 24 godziny; nie można było dłużej.””
(Aneta Wiatr, Wielki sen Marka Hłaski, „Twórczość” 2007, nr 6, s. 84, Czytelnia)

Na tle epoki

„młody pisarz pozuje na kogoś w rodzaju eks-robotnika, częściowo boksera, częściowo rozczarowanego zetempowca, zwanego młodzieżowcem, chuligana, studenta, elektryka z ekipy filmowej, intelektualistę-barbarzyńcę (on, który ukończył podstawówkę i Kursy samochodowe M. Jabłońskiego we Wrocławiu, radzi w liście Jerzemu Andrzejewskiemu, by przeczytał „Proces” Franza Kafki!), bikiniarza (wystudiowane uczesanie), a więc poniekąd apasza.”
(Feliks Netz, Buntownik (bez powodu?), „Śląsk” 2004, nr 6, s. 28, Czytelnia)

Erudyta (?)

„Dostojewskiego cytował z pamięci całymi rozdziałami, z Biblią nie rozstawał się, jako jeden z nielicznych wówczas gruntownie przeanalizował filozofię egzystencjalną Sartre’a (…), a niejednego polonistę – erudytę mógłby dokształcić, jeśli chodzi o interpretację dramatów Szekspira i współczesnej prozy amerykańskiej: Faulknera, Steinbecka, Hemingwaya (…). Bardzo wcześnie poznał (…) twórczość Gombrowicza, Kafki, i innych. I dość wcześnie miał własne krytyczne zdanie na temat ich twórczości.”
(Temida Stankiewicz-Podhorecka, Listy Marka Hłaski, Warszawa 1994, s. 16)

Twórczość

Przygodę z literaturą rozpoczął w 1951 roku. Debiutował opowiadaniem "Baza Sokołowska". W ciągu kilkunastu lat stworzył kilkanaście powieści i ponad trzydzieści opowiadań. Szybko stał się sławny w kraju i za granicą. Pisał o zakłamaniu, fałszywej etyce ludzi swego czasu. Buntował się. To w nim podziwiano i… zwalczano.  

„Ma niespełna dwadzieścia lat, gdy debiutuje; dwadzieścia dwa, dwadzieścia cztery, gdy odnosi sukces. Jest młody i przystojny (…) ma w swoim wyglądzie coś z inteligenta i proletariusza. Pracował jako kierowca ciężarówek w Karkonoszach. Więc robociarz. Proletariackie dziecię. Później się okaże, że tata, nieżyjący, był prawnikiem, a mama próbowała studiować polonistykę i romanistykę… W tym, co mówi w wywiadach, co pisze i jak pisze, jest wyrafinowany, błyskotliwy, jakby miał za sobą studia uniwersyteckie, może przerwane, ale tuż-tuż przed dyplomem, i zarazem jakby na tę czarodziejską górę literatury wdrapał się z samych dołów.”
(Feliks Netz, Buntownik (bez powodu?), „Śląsk” 2004, nr 6, s. 29, Czytelnia)

„Jakim wartościom wierny był Hłasko? W imię czego tak buntowniczo - i sentymentalnie - wierzył? Czy był to rzeczywiście bunt w imię wartości, czy tylko w imię głodu, za którym kryła się rozpacz? Z pewnością było w nim wiele tęsknoty za ładem moralnym (…). Gniew i rozczarowanie to charakterystyczne elementy w życiu tego pokolenia, które - jak pisał Andrzej Kijowski - między innymi głosem Hłaski upominało się „o prawo do ludzkich uczuć, do niezależnej myśli”. Hłaskę nazwano „mścicielem pokolenia” (Stanisław Stabro), który „buntuje się przeciwko życiu dlatego, że wszystko, co w sposób decydujący stanowi o sensowności życia: miłość, przyjaźń, piękno ludzkich marzeń, pragnień i dążeń, podlega zdeformowaniu i zatracie” - stwierdził inny krytyk - Henryk Bereza. Zatracie - dodajmy - nie tylko w czasach stalinowskich. Inaczej krytyk ten nie byłby zgodny z samym Hłaską, który dość wcześnie uwierzył, że zło jest immanentne, że jest substancją bytu, nakazem ludzkich działań, ich imperatywem. To zło stało się jego obsesją pisarską i głównym problemem.”
(Tomasz Soldenhoff, Marka Hłaski niesienie krzyża..., „Ethos” 1992, nr 1, s. 153, Czytelnia, pełny tekst artykułu TUTAJ)

„W ostatniej wydanej za życia (…) książce – Sowie, córce piekarza – (…) nade wszystko dotyka problemu symulakryczności otaczającego świata. (…) Hłasko, podejmując (…) problem  życia niepełnego, nierzeczywistego, tworzy w gruncie rzeczy pean ku czci śmierci, jako jedynej pewnej i wiernej towarzyszki. Wszystko jedno, czy nazwie ją Weroniką, Ofelią – tą „czarno ubraną kobietą” (…) ona przyjdzie i tak. Śmierć, jedyna córka pisarza.”
(Sabina Kwak, Ofelia, córka pisarza. Świat kopii Marka Hłaski, „Twórczość” 2010, nr 3, s. 72, 76, Czytelnia)

Na ekranie

Jego pisarstwo wielokrotnie ekranizowano (w latach 1957-2016). Były to etiudy szkolne, fabuły krótkometrażowe i spektakle telewizyjne. Jako bohater pojawił się w pięciu filmach dokumentalnych i jednym fabularnym. Sam - w latach 1954-1958 - współpracował przy sześciu filmach fabularnych.


„Nakręcony w Wytwórni Filmów Dokumentalnych w Warszawie w 1986 r. film o Marku Hłasce - w reżyserii Andrzeja Titkowa – rozpoczyna fotografia, na której pisarz rozkłada ramiona, jak gdyby przymierza się do stojącego za nim krzyża. (…) Gdy na ekranie znika fotografia, Agnieszka Osiecka mówi: „Przez całe swoje życie Marek przymierzał się do krzyża...””
(Tomasz Soldenhoff, Marka Hłaski niesienie krzyża..., „Ethos” 1992, nr 1, s. 153, Czytelnia)

Ps. Pełniejsza wersja: więcej cytatów, rozbudowany dział „W szkolnym odbiorze” (wraz z wybraną bibliografią materiałów merytorycznych i metodycznych) – w półroczniku „Dialogi Biblioteczne” 2023, nr 2 (32), s. 13-18 (TUTAJ).

Źródło fot.: WikimediaCommons

piątek, 24 maja 2024

Nasz Mały Leksykon Filmowy - Filmy (nie)zapomniane: Fred Zinnemann, "Oto jest głowa zdrajcy" (1966)

W przyszłym roku minie 490 lat od dnia, w którym stracił głowę... Na szafocie. Mały fragment powszechnej (głównie angielskiej) historii. Ale ten człowiek był postacią na tyle znaczącą, że jego bezkompromisowa postawa i odwaga nadal inspirują. Zainteresowały także polską pisarkę, Hannę Malewską, skłaniając do umieszczenia jego postaci w zbiorze opowiadań "Sir Tomasz More odmawia". Dzisiaj zaś przypomnimy film, który mamy w zbiorach. "Oto jest głowa zdrajcy" (A Man for All Seasons) FREDA ZINNEMANNA (1907-1997).

Zaskoczenia nie będzie. Wyrywek z europejskich dziejów. Na ogół znany. Kochliwy Henryk VIII poślubił z rozsądku mało atrakcyjną (w jego oczach) Katarzynę Aragońską. Ale oto wypatrzył w swym otoczeniu piękną Annę Boleyn. Dla niej teraz zaczyna bić serce monarchy. Chwilowo, bo i ją z czasem odprawi... na zawsze. W sposób brutalny, najokrutniejszy. A potem jeszcze czterokrotnie będzie zawierał związki małżeńskie. Nadejdzie moment, gdy także jej krewna - równie urodziwa Katarzyna Howard - rozstanie się ze światem w analogicznych  okolicznościach. A teraz trwa zauroczenie. Król postanawia. Rozwiedzie się. Kto mu zabroni?

Jest człowiek mówiący "nie". Wyłamuje się z grona zastraszonych. W imię zasad. W imię uczciwości. W myśl wyznawanej wiary. Konfrontacja wydaje się nieunikniona…

Sir Thomas – jako osoba świecka – nie musi złożyć przysięgi supremacji, uznającej króla za głowę Kościoła. Ale w sumieniu uznaje, że powinien zrzec się kanclerskiego urzędu. I idzie za wewnętrznym głosem. Już dostrzeżono jego nielojalność, więc podpisanie kolejnego dokumentu, ustawy o sukcesji, obowiązkowego tylko dla urzędników państwowych i osób nieprawomyślnych, dla niego – siłą rzeczy – staje się obligatoryjne. More po raz kolejny odmawia. Nie, szesnastowieczna Anglia to nie idealna Utopia. Za nieposłuszeństwo zachciance monarchy trzeba zapłacić. Głową. W lipcowy dzień 1535 roku ta głowa spada…  

Malowniczy, wierny historycznym realiom film to adaptacja sztuki Roberta Bolta, scenarzysty wielu hollywoodzkich przebojów (m.in. „Lawrence’a z Arabii” i „Doktora Żywago”). Reżyser - Fred Zinnemann – jest znany m.in. jako twórca nieśmiertelnego westernu „W samo południe”, ekranizacji „Stąd do wieczności” Jonesa i „Dnia Szakala” Forsytha. Główną rolę gra Paul Scofield, ponoć najlepszy odtwórca postaci szekspirowskich. Już choćby dla tych kilku nazwisk warto go zobaczyć. A jeśli dodamy, że obraz zdobył sześć Oscarów, to chyba staje się oczywiste, że obejrzeć go po prostu trzeba.

Oto jest głowa zdrajcy (A Man for All Seasons). 1966. Wielka Brytania. 118 min. Reż. Fred Zinnemann. Główne role: Paul Scofield (Tomasz More), Robert Shaw (Henryk VIII), Vanessa Redgrave (Anna Boleyn), Leo McKern (Thomas Cromwell), Orson Welles (kard. Thomas Wolsey), Nigel Davenport (książę Norfolk).
W zbiorach PBW: Oto jest głowa zdrajcy [Film], Sony Pictures Home Entertainment, Warszawa, Imperial CinePix, 2006 (sygn. AV DVD 2467).


Można przeczytać
Piotr Kletowski (red.), 1000 filmów, które tworzą historię kina, Bielsko-Biała 2020, s. 166-167 (sygn. cz LXIII-4/6 c).


 Fot. Pixabay.com

poniedziałek, 20 maja 2024

Nasze Skarby - Józef Piernikarczyk, „Illustrowana Księga Pamiątkowa Górnego Śląska” (1923)

To wyjątkowy dokument. Powstał, gdy opadł kurz po trzech powstaniach i poznano wyniki plebiscytu. „Słowo wstępne” datuje go na luty 1923 roku. "Illustrowana Księga Pamiątkowa Górnego Śląska" JÓZEFA PIERNIKARCZYKA (1885-1946).

Pierwszy rozdział: „Początek budzenia się ducha polskiego na Górnym Śląsku” prezentuje zarys historii i sylwetki „mężów opatrznościowych” regionu, czyli: Józefa Lompę, ks. Norberta Bonczyka, ks. Konstantego Damrota (tu pisanego przez „h” w wygłosie), Karola Miarkę, Juliusza Ligonia.

 „Rzut oka na rozwój społeczno-narodowy G. Śląska od początku XX. w, do wielkiej wojny światowej”, to historii ciąg dalszy. W niej szczególne miejsce ma rok 1903 - „przełomowy”, bo „Wytworzył się teraz większy zastęp inteligencji własnej. Na widownię polityczną wystąpili dwaj młodzi pełni zapału i odwagi ludzie, Wojciech Korfanty i Jan Kowalczyk. Ci w radykalny sposób (…) zaczęli burzyć stary porządek rzeczy, postanowili upominać się o prawa ludu górnośląskiego (…). Wzbudzili oni na Górnym Śląsku taki ruch polityczny i społeczny, jakiegośmy tutaj dotąd nie widzieli.” W podrozdziałach wymienia się też zasługi dr. Józefa Rostka i  ks. Pawła Pośpiecha.

Osobne miejsce zajmuje niechlubna pruska „Ustawa osadnicza” z 1904 r., zabraniająca chłopom budowania na własnej roli. W jej kontekście wspomniano prawie nieznaną dziś, tragiczną postać: „Polski inwalid-górnik Chrószcz z Pszowa przy Rybniku kupił sobie parcelę i chciał na niej wybudować domek, aby tam resztę swoich dni spędzić. Nie dostaje atoli pozwolenia. Co robi biedny chłop? Buduje sobie jaskinię w ziemi, bo przecież musi gdzieś mieszkać. Mieszka więc jako troglodyta (mieszkaniec jaskini) w kulturalnych Prusach! Przychodzi żandarm, aby mu i tego zabronić. Wtedy chłopa ogarnia zwątpienie, bierze strzelbę i zabija pruskiego żandarma. Potem idzie do lasu i kładzie kres swojemu życiu.”

Kolejne rozdziały: „Powstanie Związków Zawodowych Polskich na Górnym Śląsku”, „Zjednoczenie Zawodowe Polskie i jego powstanie”, „Pierwszy Wojewoda Śląski Józef Rymer”, „Górny Śląsk po ukończeniu wielkiej wojny światowej”, „Nastrój i stan psychiczny ludności górnośląskiej podczas przygotowań do głosowania ludowego”, „Wynik plebiscytu i jego następstwa”, „Trzy powstania górnośląskie”, „Karty męczenników narodowych Górnego Śląska” (tu: Piotr Niedurny, Walter Larysz, Wincenty Janas, proboszczowie: Ruda i Marks, ks. dziekan Augustyn Strzybny, lekarze: Mielęcki i Styczyński).

Wreszcie - wielki finał: „Z wielkich dni Górnego Śląska. Wkroczenie wojska polskiego na ziemię Śląską do miasta Katowic” i „Ostatni akt wielkiej historii Górnego Śląska, Uroczystości w Katowicach”, czyli: nabożeństwo na boisku miejskim obok parku Kościuszki, podpisanie doniosłego aktu, pełne teksty aktu i mowy gen. Stanisława Szeptyckiego, defilada na rynku, otwarcie Sejmu Śląskiego. Całości dopełniają liczne fotografie:

„W niedzielę, dnia 16 lipca 1922 odbyła się w Katowicach zapowiedziana uroczystość zjednoczenia G. Śląska z Polską przez symboliczne przejęcie ziemi śląskiej przez Rząd polski. Uroczystość ta rozpoczęta się w sobotę wieczorem capstrzykiem wojskowym urządzonym przez garnizon katowicki z rozkazu p. generała Szeptyckiego. W niedzielę rano o godz. 6 orkiestry wojskowe i cywilne odegrały pobudkę na ulicach miasta, które na tę uroczystość przybrało odświętny charakter, przez udekorowanie gmachów i domów w zieleń. O godz. 8 rano przybyli specjalnym pociągiem z Warszawy oficjalni goście, mianowicie przedstawiciele Rządu polskiego i Sejmu. Na powitanie ich na dworzec udali się p. Wojewoda Rymer, z członkami Tymczasowej Rady Wojewódzkiej oraz delegatem ministerstwa spraw wewnętrz. p. Konczewskim, p. generał Szeptycki z korpusem oficerskim, pierwszy burmistrz miasta dr Górnik z przedstawicielami rady miejskiej i magistratu, przedstawiciele komitetu przyjęcia, oraz reprezentanci władz i organizacji społecznych. Na peronie ustawiona była kompanja honorowa, która, gdy nadjechał pociąg z gośćmi, prezentowała broń a orkiestra wojskowa odegrała hymn narodowy.”

Książka stanowi wyjątkowy dokument. Jest skarbnicą wiedzy o tamtych dniach. Źródłem, z którego może czerpać nie tylko historyk.

Józef Piernikarczyk, Illustrowana Księga Pamiątkowa Górnego Śląska, Katowice, nakładem "Illustrowanego Tygodnika Katowickiego", 1923 (sygn. ZS 51212).

piątek, 17 maja 2024

Książki (nie)zapomniane - Człowieczeństwo w matni

Oblicza samotności, wyobcowania, cierpienia. Fatalistyczne przekonanie o ekspansywności zła w człowieku i jego otoczeniu, czyli człowieczeństwo w matni. I rozpaczliwe pragnienie sensu, ładu, harmonii. Po prostu opowiadania i powieści MARKA HŁASKI (1934-1969). Dziś pominiemy najsławniejsze ("Bazę Sokołowską", "Pierwszy krok w chmurach", "Pięknych dwudziestoletnich", "Okna", „Pętlę”), a przypomnimy trzy utwory emigracyjne (w chronologicznej kolejności ich powstawania).

Czy w groźnym oceanie życia znajdzie się miejsce, w którym można zarzucić kotwicę pewności? Oto Izrael i „Ameryka” - dwie Ziemie Obiecane, które nie okażą się przystanią, ale tylko kolejnym potrzaskiem.

"Wszyscy byli odwróceni". „On nie jest zły. On jest tylko nieszczęśliwy.” Izaaka Berga i Ben Dova łączy dziwna więź. Pierwszy jest chwiejnym i słabym człowiekiem, który w imię – właśnie – jakiej idei (?), bierze na siebie winę przestępcy, Ben Dova. A dla tego drugiego nie ma już nigdzie schronienia. Nawet… pustynia nie może nim (chwilowo!) zostać. Bo rozległe piaski – pełne złowrogich szakali – są jedynie odzwierciedleniem większego pustkowia, które jest w nim. Żona zdradziła i ma dziecko z innym. Ojciec i brat nie rozumieją. A ostateczny cios zadaje przyjaciel…

„Drugie zabicie psa”. „Loser to jest taki facet, który ciągle przegrywa”. Mężczyzna opowiadający tę historię ma świadomość klęski. Robert, jego przyjaciel, jeszcze nie. Ma za to poczucie pewnej władzy nad tamtym. Wymyślił sposób, który pozwala im na utrzymanie się na powierzchni. Dzięki jego sprytowi mają nawet pieniądze na pobyt w Hajfie. I na psa, dzięki któremu podbijają serca bogatych zagranicznych turystek, obcych w tym miejscu – jak oni. Czy wierzy we własne słowa, gdy – na przekór prowadzonemu procederowi – mówi: „Ale pewnego dnia uczysz się kochać kobietę, która (…) jest daleko stąd i żyje z innym mężczyzną, a ty jesteś szczęśliwy, że ona gdzieś tam jest, że oddycha, i nie przeszkadza ci nawet, że jest z kim innym. Po prostu dziękujesz Bogu, że dał jej życie i że wolno ci o tym myśleć.” A może opowiada jeden z obejrzanych filmów…
Kontynuacją utworu są: „Nawrócony w Jaffie” i „Opowiem wam o Esther”.

Marek Hłasko, Wszyscy byli odwróceni; Drugie zabicie psa, w: tegoż: Utwory wybrane, t. 3, Warszawa 1985 (sygn. 113453/3, 118786/3).

"Palcie ryż każdego dnia"
. „Drzewa umierają w ten sposób (…). Raz jeszcze kwitną i wtedy wyglądają tak pięknie jak nigdy.” Federal Aviation Administration jest miejscem spotkania Jacoba Andersona, Mike’a Ryana i Esther Schellenberg. Jacob tylko w powietrzu czuje się dobrze. Na ziemi… traci grunt pod nogami. Prostak próbujący wzlecieć. Ale przeszłość potrafi dogonić. Nawet tam. Nastaje kolejny „zły dzień na lądowanie”. Czy tragedia kobiety i człowieka, któremu nieoczekiwanie – wbrew okolicznościom – stał się bliski, to jego wina? I czy nieustanny uciekinier tylko w niezgłębioną ciemność rzuca rozpaczliwe słowa: „musi być jakaś droga, która nie pozostawia śladu”? Droga bez śladu, czyli droga ku dobru…

Marek Hłasko, Palcie ryż każdego dnia, Warszawa 1983. ISBN 8306009282 (sygn. 104173). Także w: tegoż, Utwory wybrane, t. 4, Warszawa 1989 (sygn.  113453/4, 118786/4, cz D I-6/4 e).

Źródło fot. Pixabay.com

poniedziałek, 13 maja 2024

Co nowego w Wydziale?

Zapytamy wierszem: Co działo się w Wydziale w minionym kwartale? Dużo. Wysłałyśmy sporą ilość zestawień bibliograficznych, na miejscu też obsłużyłyśmy wszystkich zgłaszających jakąkolwiek potrzebę (informacyjną). Pani Basia (pisząca te słowa) nie ukrywa, że zawsze ją wzruszają słowa: "Dziękuję za miłą rozmowę". To jest dodana wartość naszej pracy - spotkania z sympatycznymi ludźmi.

A co w zakresie edukacji? Tradycyjnie, "Bajeczki z półeczki" dla przedszkolaków (p. Kasia). Półeczka przeczytanych książeczek się nam wydłuża, ale jeszcze dłuższa jest ta, na której stoją książki do przeczytania. W szkołach podstawowych - pisarz z "topowej" listy, czyli Tuwim, ale też urocza „Opowieść wigilijna” Dickensa, "Akademia Pana Kleksa" Brzechwy, "Mały Książę" de Saint-Exa (p. Kasia). I nowością - bardzo udaną! - spotkanie na marginesie książki "Marcel i czas" Emilii Becker. Tak, dzieci chętnie opowiadają o babciach i dziadkach. Również dla tego kręgu odbiorców, p. Ania podjęła się przeprowadzenia zajęć "Olimpijska kreatywność 2024: tworzymy filmowe opowieści z mistrzami!" (z cyklu "Filmuj i edytuj na smartfonie") oraz kilku lekcji z okazji Dnia Bezpiecznego Internetu. Przypominania o  bezpieczeństwie w Sieci nigdy dosyć!

W lutym przypadł Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Z tej okazji przygotowałyśmy lekcje dla dwóch klas. Z młodszymi spotkała się p. Kasia, prezentując interesujące ćwiczenia frazeologiczne. P. Basia miała przyjemność przeprowadzić zajęcia z uczniami starszymi, realizując temat "Języki świata a język polski". Było trochę trudnych nazw (m.in. języków inuickich, papuaskich, ale też europejskich), najdłuższy wyraz w języku z odległej Australii i z bliżej położonej Wielkiej Brytanii, elementy historii języka ojczystego i nie tylko. Co jak co, ale mapa świata nie ma przed uczniami (większych) tajemnic.

Nie sposób pominąć ogólnopolskiego konkursu "Wielka Liga Czytelników". Kolejne etapy to ogrom przygotowań: cykliczne spotkania z koordynatorami, tworzenie, sprawdzanie i poprawianie testów, setki godzin pracy. W projekcie WLC z naszego Wydziału uczestniczą p. Ania i p. Kasia.

Szkoły ponadpodstawowe - to cykl "Filmuj i edytuj na smartfonie" (dla liceum, p. Ania) i "Rodzaje bibliografii" (dla szkoły handlowej, p. Basia).

Dla nauczycieli? Cykl szkoleń online "Tajniki grafiki", ukazujący możliwości aplikacji Canva. Prezentowała je p. Ania, która - z p. Kasią - zaprosiła również tę grupę odbiorców na barwne stoisko promocyjne biblioteki podczas Festiwalu Edukacyjnego "Nowe Inspiracje" - corocznej kwietniowej imprezy organizowanej przez Regionalny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli „WOM” w Katowicach. P. Basia zaś poleciła w wydawnictwie tej instytucji, kwartalniku "Forum Nauczycieli" (2024, nr 1), kilka szczególnie wartościowych, ciągle aktualnych pozycji na temat Tadeusza Różewicza.

Na koniec deserek, czyli wyjątkowe spotkanie. Odezwała się do nas przesympatyczna nauczycielka wychowania fizycznego ze Szkoły Podstawowej im. Mikołaja Kopernika w Bralinie (tak, to województwo wielkopolskie!). W efekcie ustaleń w połowie kwietnia przybyli do PBW uczniowie z koła krajoznawczego (z klas IV-VIII), by wyruszyć... "Z Katowic w Himalaje"! Wycieczka obejmowała pobyt w naszej placówce, a później autokarową wędrówkę po Katowicach śladami Jerzego Kukuczki. Z tej okazji p. Kasia przygotowała piękną multimedialną prezentację i omówiła jej zawartość. P. Basia podzieliła się wspomnieniami o himalaistach i ich bliskich, których poznała. Wśród nich znaleźli się - oczywiście! - Jerzy Kukuczka (odwiedził liceum, do którego uczęszczała), Artur Hajzer (kolega z wydziału), Michał Gliński (lekarz wielu wypraw, któremu może kiedyś poświęcimy osobny tekst) oraz matka Rafała Chołdy, o których pisałyśmy TUTAJ. Na życzenie uczestników omówiła też główne cechy lokalnej, czyli śląskiej mowy, a odważna uczennica przeczytała napisany w niej niełatwy tekst. Miłe spotkanie w PBW zakończył poczęstunek. Uczestnicy dostali drobne upominki, ale tego, co same otrzymamy, na pewno się nie spodziewałyśmy! Były to m.in. piękny album z fotografiami malowniczych okolic Bralina i z niego samego, długopis, ołówek, zakreślacz w kilku kolorach, barwne karteczki samoprzylepne i kreda, notatnik - wszystkie z logo miejscowości, umieszczone w torbie z "podobizną" tamtejszej zabytkowej kapliczki. I jeszcze on - okazały Miś, który obecnie siedzi na honorowym miejscu w Wydziale. Prezentujemy go poniżej! Mamy też zaproszenie do Bralina z obietnicą ugoszczenia na miejscu. My zaś czekamy na kolejną wizytę, podczas której chcemy pokazać "zielony" Śląsk.
Ps. Wspomnienia Tenzinga, który wraz z Edmundem Hillarym stanął na Mount Evereście, a które naprawdę warto poznać – TUTAJ.

piątek, 10 maja 2024

Znów wędrujemy…

„W drogę z bagażem zdarzeń
Chociaż w kieszeni wiatr”

(autorzy: Janusz Kondratowicz, Seweryn Krajewski, z repertuaru Czerwonych Gitar)

Znowu zbliżają się pogodne dni. Wiosna rozkwita. Musi więc być DROGA.

Jest Droga Mleczna i Droga Krzyżowa. Są drogi wodne, lądowe, powietrzne i… oddechowe. Popularny gatunek to filmy drogi. A czy istnieje „literatura drogi”? Takiego terminu raczej się nie używa, ale motyw często pojawia się w prozie. Kilka „klasycznych” przykładów? „Na drodze” (On the Road) Jacka Kerouaca, „Grona gniewu” (Gappes of the Wrath) Johna Steinbecka, „Hobbit, czyli tam i z powrotem” (The Hobbit or There and Back Again) J. R. R. Tolkiena, “Droga” (Road) Cormaca McCarthy’ego (TUTAJ), „Cała jaskrawość” Edwarda Stachury (TUTAJ). Motyw jest też obecny w poezji, np. w „Dzisiaj tu, jutro tam” (Passing Thru) Leonarda Cohena. Właśnie, poezja. Na niej się dzisiaj skupimy. Na niektórych poetyckich ujęciach POLSKICH dróg.

„Znów wędrujemy ciepłym krajem,
malachitową łąką morza.”

(Krzysztof Kamil Baczyński, Piosenka)

Droga to nie tylko dosłowna podróż, jak np. „Sonety krymskie” Adama Mickiewicza, ale też życiowa wędrówka:

„Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa
wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku
żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi
i abyś całą skórą zmierzył się ze światem”

(Zbigniew Herbert, Podróż)

nabywanie doświadczeń, poszukiwanie, dorastanie, np. „To najdalsze” Jonasza Kofty, „Odys” i „Wędrówka wesołego pielgrzyma” Leopolda Staffa:

„Każdy sam siebie ciągle jeno śni,
Przeżywa swoją własną baśń o sobie...
Im piękniej złoci mi się cel mych dni,
Tem większym drogę swą urokiem zdobię!”


czasem połączone z utratą, np. „Przydrożny rów” Kofty, ale pełne sensu. W tym wymiarze odnajdziemy praktycznie całą twórczość Stachury, np. „Wędrówką życie jest człowieka”, "Piosenka dla Potęgowej", "Piosenka dla zapowietrzonego", ""Piosenka szalonego jakiegoś przybłędy", "Dookoła mgła", "Piosenka nad piosenkami", "Może się stanie raz jeden cud", "Z nim będziesz szczęśliwsza", "Idź dalej":

"Nic nie jest stracone, skończone też nie,
Gdy droga przed tobą, a sam jesteś w tle."

Droga to też pielgrzymka – w sensie podstawowym i metaforycznym, np. „Pielgrzym” Cypriana Kamila Norwida i „Pielgrzym” Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Ku miłości (np. „W nicość śniąca się droga” Bolesława Leśmiana, „Podróżą każda miłość jest” Kofty) i ku (po!) śmierci (np.” Wędrowcy” Tetmajera, „Bliscy i oddaleni” Jana Twardowskiego). Stąd już blisko do sakralizacji drogi i trudu związanego z jej pokonywaniem – jak w "Sanctus" (z "Missa Pagana") Stachury:

"Święty kurz na drodze
Święty kij przy nodze
Święte krople potu
Święte wędrowanie
Święty kamień w polu
Przysiądź na nim, panie
Święty płomyk rosy
Święta święta święta - ziemia co nas nosi."


Podobnie jest w końcówce poematu ("Ite Missa est"). I u Twardowskiego (np. „Zaufałem drodze”, „Jak się nazywa”). W „Bezdrożu” Anny Kamieńskiej (np. TUTAJ i TUTAJ) też odnajdujemy czytelną aluzję biblijną:

„Widzę jak kroczy po wodzie po chmurach
to szczególne załamanie światła
jakiego nie odnalazł nikt z Rembrandtów
naszą sprawą jest tonąć i krzyczeć
a On spokojny nie boi się naszego zwątpienia
idzie każdym bezdrożem
bo jest drogą”


Droga. Jeden z najpiękniejszych literackich motywów. Czas więc znowu wyruszyć… A jako post scriptum – kilkanaście związków frazeologicznych z drogą w roli głównej.

Być na dobrej (do czegoś) – być blisko zamierzonego celu; ciernista droga – pełna trudności droga do celu; chodzić własnymi drogami – być samodzielnym; droga przez mękę – droga (przenośnie) pełne trudności; droga usłana różami – łatwa droga do celu; droga życiowa – życie, koleje losu; (czyjeś) drogi rozchodzą się - zerwać z kimś kontakt; krzyżyk na drogę – ironiczne pożegnanie: ulga z powodu czyjegoś odejścia; nie tędy droga - niewłaściwy sposób postępowania; stać na rozstajnych drogach – być niezdecydowanym; swoją drogą – właśnie, jednak; wejść (komuś) w drogę - ingerować w czyjeś sprawy; wszystkie drogi prowadzą do Rzymu – przenośnie: do jednego miejsca, celu można dojść różnymi drogami, sposobami;  zamknąć drogę (do czegoś) - uniemożliwić; zejść (komuś) z drogi - ustąpić; zejść na złą drogę – ulec demoralizacji; życzyć szerokiej drogi – życzyć bezpiecznej podróży.

Literackie podróże dookoła świata przedstawiłyśmy TUTAJ, literackich włóczykijów – TUTAJ, a filmowe środki lokomocji – TUTAJ.

Źródło fot. Pixabay.com

poniedziałek, 6 maja 2024

Cierpliwością i pracą ludzie się bogacą

1 maja wspominaliśmy tych, którzy pracują. Temat jest na ogół znany, więc przypomnimy go przekrojowo.

O (ludziach) pracy pisano wiersze i poematy (np. „Zagłębie Dąbrowskie” Broniewskiego, "Promethidion" Norwida), opowiadania („Dym” Konopnickiej), powieści ("Germinal" Zoli), dramaty („Tkacze” Hauptmanna).

Praca była w literaturze uszlachetniana, uwznioślana:

„Heroizm będzie trwał, dopóki praca;
Praca? - dopóki stworzenie!…”
(Cyprian Kamil Norwid, Bohater)

…ukazywana jako źródło radości i wewnętrznej równowagi (sielanki), ale również jako mozół, trud („Krety” Gruszeckiego, „Żelazna Stopa” Londona), beznadziejne wegetowanie:

„Aniele Pracy - stróżu mój
Jak ciężki robotnika znój
Niech nas ukoi dobry sen
Najlepsza w końcu jest to rzecz
I co się śni? Podwyżka cen”
(Edward Stachura, Piosenka dla robotnika rannej zmiany)

przekleństwo („Wspomnienia z domu umarłych” Dostojewskiego, literatura obozowa).

Pisarze karcili za ociąganie się w jej wykonywaniu („Satyra na leniwych chłopów”) i użalali się nad jej brakiem („Wolny najmita” Konopnickiej). Współczuli ciężko pracującym dzieciom („Dzieci w fabryce” Hugo) i solidaryzowali się z robotnikami („O, bracie robotniku…” Staffa). Także ujmowali ją metaforycznie – jako nieustanną pracę nad sobą („Kowal” Staffa).

Praca była ukazywana w różnych konwencjach: realistycznej lub naturalistycznej („Ziemia Obiecana” Reymonta, „Zmierzch” Żeromskiego), realistycznej, ale z wyraźną tezą propagandową (socrealistyczna powieść produkcyjna), także groteskowej ("Folwark zwierzęcy" Orwella).

Sporo pisze się o pracy w Biblii (np. Adam po wygnaniu z raju - 3,17-19; przypowieści Chrystusa o pracy; robotnicy w winnicy - Mt 20,1-16; zachęta św. Pawła do pracy - 2 Tes 3,7-12) i w mitologii (np. Hefajstos, Syzyf; Wulkan).

Praca jest obecna w związkach frazeologicznych. Prześledźmy niektóre: benedyktyńska praca (cierpliwa, żmudna); mrówcza praca (żmudna, uciążliwa); praca (robota) nie zając - nie ucieknie (wymówka od pracy, zachęta do odpoczynku); praca organiczna (zespół działań zmierzających do wzmocnienia i zaktywizowania sił narodu w okresie zaborów - hasło pozytywizmu); praca pali się komuś w rękach; praca wre (ktoś bardzo intensywnie pracuje); praca u podstaw (praca oświatowa wśród chłopów - hasło pozytywizmu); pracować na kawałek chleba (pracować na własne utrzymanie); przodownik pracy (robotnik uczestniczący we współzawodnictwie pracy, osiągając najwyższą ilość produkcji w określonym czasie); racjonalizacja pracy (udoskonalenie, ulepszanie warunków lub metod pracy); rzucić się w wir pracy (zacząć intensywnie pracować); syzyfowa praca (daremny trud); Święto Pracy (1 Maja; międzynarodowe święto robotników); z niewolnika nie ma pracownika (praca wymuszona daje marne efekty); żyć z pracy własnych rąk (utrzymywać się ze swojej pracy).

Nie brak jej w przysłowiach, np. bez pracy nie ma kołaczy (nie ma efektów, owoców bez trudu); chleb pracą nabyty, bywa smaczny i syty (to, co uczciwie zdobyte, daje prawdziwą radość); cierpliwością i pracą ludzie się bogacą (człowiek nierozrzutny i pracowity może się dorobić fortuny); cudza praca nie wzbogaca (tylko własny wysiłek gwarantuje dobry efekt); gdzie praca, pilność na straży, tam się bieda wejść nie waży; gdzie się z chęcią zejdzie praca, tam się hojnie trud opłaca; praca od ubóstwa strzeże: kto nie sieje, nic nie zbierze; praca pozłaca; praca z ochotą przerabia słomę w złoto (człowiek lubiący pracować nie dozna niedostatku); jaka praca, taka płaca (im wydajniej pracujesz, tym większego efektu finansowego możesz oczekiwać); krzywa praca nie popłaca (praca niedbale wykonywania nie daje dobrych efektów); nie jest miła taka praca, za którą nie bywa płaca (niechętnie pracuje ten, kto nie jest pewny uczciwego wynagrodzenia za poniesiony trud); niedzielna praca wniwecz się obraca (należy uszanować Dzień Pański); żadna praca nie hańbi (nie należy się wstydzić żadnej pracy, bo każda ma swoją wartość).
Ps. O literackich górnikach pisałyśmy TUTAJ.

piątek, 3 maja 2024

Książki (nie)zapomniane - „Nikt nigdy nie odgadł swoich przeznaczeń"

Życie często tworzy najbardziej interesujące powieści lub scenariusze. Obu (dosłownie) doczekała się Anna Konstancja von Brockdorff, hrabina Cosel (1680-1765). JÓZEF IGNACY KRASZEWSKI (1812-1887) napisał o niej bardzo wierną historycznym faktom powieść. Jerzy Antczak przeniósł tę powieść na ekran. „Hrabina Cosel” znowu stała się sławna.

Anna Konstancja. Żona Adolfa Magnusa Hoyma, jednego z ministrów Augusta II Mocnego. Była ponoć olśniewająco piękna. Władca po raz pierwszy zobaczył ją na balu w styczniu 1704 roku. I zachwycił się. Nim rok dobiegł końca, została jego faworytą. Zmusił ją do rozwodu z mężem i obdarował tytułem hrabiny. W jego łaskach pozostawała przez dekadę. W tym czasie urodziła troje dzieci (syna i dwie córki). Nieustannie poszerzała wpływy na królewskim dworze i… drenowała kieszeń ukochanego. Nie wszystkim się to podobało. Zaczęły się pomówienia, plotki, intrygi. Ale August także miał nieprzyjaciół. I z czasem okazało się, że w ich gronie znajduje się… Anna.

Co ją bardziej zabolało - próba ograniczenia przywilejów czy nowy romans władcy? Przystąpiła do spisku przeciwko Augustowi. A on zabrał jej wszystko, co dla niej było najdroższe: dostęp do dzieci i siebie samego. Stało się to, czego doświadczyły inne kobiety przed nią (i po niej), tyle że ją potraktował najokrutniej. Jako winna zdrady została osadzona w Zamku Stolpen. Wśród zimnych bazaltowych skał zaczęło teraz upływać jej życie:

"August (...) żałował czasami pięknej Cosel, ale nadto był słabym, bałamutnym, żeby się osnutej oparł intrydze. (...) Bawiła go nowość i po raz kolejny rozpoczynane te same amory, które się zawsze kończyły dla niego uśmiechem i ziewaniem, dla tamtych - łzami."

Kilkadziesiąt lat w samotności i smutku. Bez rodziny, przyjaciół, krewnych. "Ale nikt nigdy nie odgadł swoich przeznaczeń." Najpierw myślała, że niebawem umrze. Ale żyła jeszcze długo. Niemal przywarła do tych głazów. Trwała w bólu - spotęgowanym z czasem przez wiadomość o śmierci mężczyzny, który zadał jej tyle ran:

"Miłość jej dla Augusta, który nigdy żadnej kobiety nie kochał, przetrwała lata (…). Niewola, okrucieństwo, zapomnienie, doznane krzywdy nie mogły jej sercu odjąć miłości, jaką miała dla niego. Odtąd znowu był jej ukochanym Augustem, a wszystko złe poszło w zapomnienie!"

Nie przystała na propozycję uwolnienia, którą wspaniałomyślnie zaoferował jej August III. Pozostała w swojej twierdzy. Do końca.

Epilog… "Zamek w Stolpen pusty dziś, zamknięty, śliczna ruina milcząca, stoi, wspinając się wieżami swymi do góry. Zachował jeszcze dosyć cało i wieżę Świętego Jana, pokoje hrabiny Cosel - jej ogródek (...). Cicho tu i głucho. Oryginalną fizjonomię nadają zamkowi ogromne wieże słupów czarnego bazaltu, wyrastające z ziemi wszędzie. (...)Na cmentarzu i w kościele u stóp góry próżno pytać o grób Cosel: nikt o nim nie wie."

Józef Ignacy Kraszewski, Hrabina Cosel. Powieść historyczna, Warszawa 1973 (sygn. 57594).
Józef Ignacy Kraszewski, Hrabina Cosel, wyd. 18, Warszawa 1988. ISBN 8320537797 (sygn. 122966).