Dzisiaj będzie wiersz nawiązujący do obrazu malarza wspominanego w podręcznikach, a nawet w Informatorze na stronie CKE. Brueghel (II) Stanisława Grochowiaka (1934-1976). Za tydzień - zmiana tematyki. Prezentacja najważniejszych zagadnień dotyczących wszystkich lektur "z gwiazdką", omawianych w gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej. Teraz - przeczytajmy wspomniany wiersz:
Ten plan jest widziany z poddasza. Przez cierniowe ogrody
Gałązek i drzew wielkich. Na śnieg patrzę i wodę,
Przyprószoną zaledwie. A zaś w głębi chmura
Wiatr pochwyciła, zamknęła w swym wnętrzu.
Ja – Malarz – już nie żyję. Zziębnięty jak blacha
Toczona po śniegu, duszę dałem Bogu.
Jest teraz mała, luta,
Podobna do klucza,
Na którym niekiedy Bóg zimę wyśwista.
Ja – Malarz – już nie żyję. A jednak oczyma
Moimi patrzycie na śnieg i na wodę,
Przyprószoną zaledwie. I to ja ustawiam
Wysokie słupy światła nad mrokiem lodowisk.
Biegnie pies z uchem postrzępionym w bójce. Gawron
Kroczy kłaniając się śniegom to w lewo, to w prawo.
Człowiek wór niesie. Dzieci do sanek przywiązane.
A z kominów – aż do mnie – wznosi się woń jadła.
Ja – Malarz – już nie żyję. Ale przecie widzę
Te trzy stare kobiety, idące od boru
Jak dzwon od kościoła. Zaplątane w szleje
Chrust wloką po śniegu, a w ich ciemnych twarzach
Mróz pozaplatał biegające iskry.
Zimo – Majestacie,
Śmierci – pusty dźwięku.
Kto mówi w tym wierszu? Nieżyjący (!) malarz. Tytułowy Pieter Brueghel (starszy), zwany Chłopskim (ok. 1525-1569). Taki typ liryki nazywamy liryką roli. W tym wypadku - ożywiono martwego. Przemowa nieżyjącej postaci w utworze literackim to prozopopeja. O czym mówi podmiot? O odbiorze namalowanego przez siebie obrazu. O tym, że on sam, już nieżyjący, ma taką "władzę", że nawet teraz oglądamy jego dzieło w sposób, który sam narzucił (A jednak oczyma / Moimi patrzycie, subiektywizm). Kluczowym środkiem stylistycznym jest - jak się wydaje - powtórzenie. Aż trzykrotnie pojawia się zdanie w identycznej formie: Ja – Malarz – już nie żyję. Stąd prosty wniosek: artysta sam projektuje interpretację własnych dzieł. Widzimy tyle, ile "pozwolił" nam zobaczyć. I w taki sposób, jaki dla nas wybrał. Zatem to wiersz o spojrzeniu. Co widzimy?
Teraz dygresja. Brueghel namalował kilka obrazów o zbliżonej tematyce. Popatrzmy na dwa. Oto pierwszy: Strzelcy [Myśliwi] na śniegu (inny tytuł: Zima, z cyklu: Pory roku, 1565).
Ten plan jest widziany z poddasza. Przez cierniowe ogrody
Gałązek i drzew wielkich. Na śnieg patrzę i wodę,
Przyprószoną zaledwie. A zaś w głębi chmura
Wiatr pochwyciła, zamknęła w swym wnętrzu.
Ja – Malarz – już nie żyję. Zziębnięty jak blacha
Toczona po śniegu, duszę dałem Bogu.
Jest teraz mała, luta,
Podobna do klucza,
Na którym niekiedy Bóg zimę wyśwista.
Ja – Malarz – już nie żyję. A jednak oczyma
Moimi patrzycie na śnieg i na wodę,
Przyprószoną zaledwie. I to ja ustawiam
Wysokie słupy światła nad mrokiem lodowisk.
Biegnie pies z uchem postrzępionym w bójce. Gawron
Kroczy kłaniając się śniegom to w lewo, to w prawo.
Człowiek wór niesie. Dzieci do sanek przywiązane.
A z kominów – aż do mnie – wznosi się woń jadła.
Ja – Malarz – już nie żyję. Ale przecie widzę
Te trzy stare kobiety, idące od boru
Jak dzwon od kościoła. Zaplątane w szleje
Chrust wloką po śniegu, a w ich ciemnych twarzach
Mróz pozaplatał biegające iskry.
Zimo – Majestacie,
Śmierci – pusty dźwięku.
Kto mówi w tym wierszu? Nieżyjący (!) malarz. Tytułowy Pieter Brueghel (starszy), zwany Chłopskim (ok. 1525-1569). Taki typ liryki nazywamy liryką roli. W tym wypadku - ożywiono martwego. Przemowa nieżyjącej postaci w utworze literackim to prozopopeja. O czym mówi podmiot? O odbiorze namalowanego przez siebie obrazu. O tym, że on sam, już nieżyjący, ma taką "władzę", że nawet teraz oglądamy jego dzieło w sposób, który sam narzucił (A jednak oczyma / Moimi patrzycie, subiektywizm). Kluczowym środkiem stylistycznym jest - jak się wydaje - powtórzenie. Aż trzykrotnie pojawia się zdanie w identycznej formie: Ja – Malarz – już nie żyję. Stąd prosty wniosek: artysta sam projektuje interpretację własnych dzieł. Widzimy tyle, ile "pozwolił" nam zobaczyć. I w taki sposób, jaki dla nas wybrał. Zatem to wiersz o spojrzeniu. Co widzimy?
Teraz dygresja. Brueghel namalował kilka obrazów o zbliżonej tematyce. Popatrzmy na dwa. Oto pierwszy: Strzelcy [Myśliwi] na śniegu (inny tytuł: Zima, z cyklu: Pory roku, 1565).
Źródło |
W kolorystyce dominują barwa biała i jasnoniebieska, a mniejsze, ale rzucające się w oczy elementy (postacie ludzkie, drzewa, latające ptaki), są - dla kontrastu - czarne. Kolorystyka jest więc "chłodna", co oczywiste w przedstawieniu tej pory roku. Na pierwszym planie widzimy drzewa, a wśród nich - trzech myśliwych wracających wraz ze sforą psów z polowania. Takie ich umieszczenie niejako "skraca" perspektywę. Drugi plan, umieszczony także jakby "poniżej", wyobraża niewyraźnie odwzorowaną grupę ludzi ślizgających się na zamarzniętym stawie (lub stawach). Poza ślizgawkami, mamy jeszcze inne elementy wskazujące na zimę: ośnieżone dachy domów i góry w oddali, sople lodu na młyńskim kole.
Drugi obraz: Zimowy pejzaż z łyżwiarzami pułapką na ptaki (1565).
Drugi obraz: Zimowy pejzaż z łyżwiarzami pułapką na ptaki (1565).
Źródło |
Na pierwszym planie znowu drzewa. I siedzące na nich wielkie, czarne ptaki (wrony). Poniżej zamarznięta rzeka, stanowiąca ślizgawkę lub teren "spacerowy" dla mieszkańców wsi. Są też liczne elementy krajobrazu, zabudowania, kościół. Wszystko ujęte w jasnej tonacji - w bieli, beżu i szarości.
Do którego z tych obrazów nawiązuje wiersz? Zdania wśród interpretatorów są podzielone (co ujmuję w poniższej Bibliografii). Wydaje się jednak, że do Strzelcy na śniegu. Świadczą o tym na przykład słowa:
- Przez cierniowe ogrody / Gałązek i drzew wielkich, chociaż stanowią pierwszy plan również drugiego obrazu;
- nad mrokiem lodowisk - tu mamy dwa lodowiska, na drugim obrazie - jedno: rzekę. Ponadto mrok jest dla niego bardziej charakterystyczny. Zimowy pejzaż z pułapką na ptaki ma jaśniejszą tonację;
- pies z uchem postrzępionym w bójce (tzn. podczas polowania) itp.
Zapachy (woń jadła), dźwięki (wyśwista; Jak dzwon od kościoła) i obrazy (widzę) łączą się w jedną, sugestywną całość. I przeplatają. Na przykład kobiety, idące od boru / Jak dzwon od kościoła to synestezja. Dość wyszukany środek stylistyczny. Ale na ogół dominują "zwyczajne" epitety, których na co dzień używamy, np. drzewa wielkie; ucho postrzępione; stare kobiety; ciemne twarze.
Inaczej rzecz się przedstawia z fragmentem: cierniowe ogrody / Gałązek i drzew wielkich. Wśród "potoczności" wielkich drzew pojawia się nawiązanie do znaczącego tekstu kultury (Biblii) wraz z jego nośnymi w literaturze sensami: cierniowe ogrody. Czytajmy dalej: Gałązek (zdrobnienie, czyli deminutivum) i drzew wielkich (przeciwieństwo zdrobnienia, podkreślone epitetem dodatkowo "zwracającym uwagę" swą inwersyjnością). Co symbolizują? Podmiotem jest artysta, więc zapewne mniejsze i większe trudności jego życia.
Tak zatem w "zwykłe" wkrada się "niecodzienne". Przecież ta luta w odniesieniu do duszy to też nie taki zwyczajny epitet, a w dodatku - zrymowany z duszą (asonans: dusza - luta).
Wreszcie - zakończenie. Dwie apostrofy:
Zimo – Majestacie,
Śmierci – pusty dźwięku.
Czyli: to, co ulotne, przetrwa. Mówi się: "znaczy tyle, co zeszłoroczny śnieg", czyli nic. Ale przecież "śnieg" sprzed kilkuset lat, namalowany, przetrwał (na obrazie). Wraz z dziełem "żyje" artysta. Trwa w nim. Patrzymy jego oczyma. To, co uwiecznił na obrazie, jest. Czego nie pokazał, odeszło na zawsze w niepamięć. Taką ma władzę (dlatego trzykrotne dumne podkreślenie Ja – Malarz). Nierozerwalna triada: Twórca – Dzieło – Odbiorca. Ten trzeci - unieśmiertelnia to, co chce (na obrazie), a przez sam akt stworzenia dzieła - siebie.
Dla chcących wiedzieć więcej. Grochowiak napisał kilka innych wierszy o Brueghlu, np. Pod Breughla; Bóg błogosławi małomównym; Mozół. Inni pisarze także podejmowali ten temat, np. Aleksander Wat (Przed Brueghlem Starszym) i Wisława Szymborska (Dwie małpy Bruegla). Ten ostatni wiersz zinterpretowałam TUTAJ.
Podstawowe dane o wierszu. Brueghel (II) pochodzi z tomu Nie było lata (1969).
Bibliografia (wybór)
Dziadek Adam, Obrazy i wiersze. Z zagadnień interferencji sztuk w polskiej poezji współczesnej, Katowice 2004, s. 133-143.
Kmieciak Sandra, Poezja Stanisława Grochowiaka wyrazem jego fascynacji malarstwem na podstawie wiersza Breughel (II), "Częstochowski Biuletyn Oświatowy" 2011, nr 2, s. 8-12.
Kram Jerzy, Dzieła plastyczne - inspiracje w poezji współczesnej: Herbert - Grochowiak - Szymborska, "Polonistyka" 1986, nr 3, s. 182-192.
Makowska Urszula, Sztuki plastyczne w poezji Stanisława Grochowiaka, "Poezja" 1977, nr 2, s. 65-76.
Do którego z tych obrazów nawiązuje wiersz? Zdania wśród interpretatorów są podzielone (co ujmuję w poniższej Bibliografii). Wydaje się jednak, że do Strzelcy na śniegu. Świadczą o tym na przykład słowa:
- Przez cierniowe ogrody / Gałązek i drzew wielkich, chociaż stanowią pierwszy plan również drugiego obrazu;
- nad mrokiem lodowisk - tu mamy dwa lodowiska, na drugim obrazie - jedno: rzekę. Ponadto mrok jest dla niego bardziej charakterystyczny. Zimowy pejzaż z pułapką na ptaki ma jaśniejszą tonację;
- pies z uchem postrzępionym w bójce (tzn. podczas polowania) itp.
Zapachy (woń jadła), dźwięki (wyśwista; Jak dzwon od kościoła) i obrazy (widzę) łączą się w jedną, sugestywną całość. I przeplatają. Na przykład kobiety, idące od boru / Jak dzwon od kościoła to synestezja. Dość wyszukany środek stylistyczny. Ale na ogół dominują "zwyczajne" epitety, których na co dzień używamy, np. drzewa wielkie; ucho postrzępione; stare kobiety; ciemne twarze.
Inaczej rzecz się przedstawia z fragmentem: cierniowe ogrody / Gałązek i drzew wielkich. Wśród "potoczności" wielkich drzew pojawia się nawiązanie do znaczącego tekstu kultury (Biblii) wraz z jego nośnymi w literaturze sensami: cierniowe ogrody. Czytajmy dalej: Gałązek (zdrobnienie, czyli deminutivum) i drzew wielkich (przeciwieństwo zdrobnienia, podkreślone epitetem dodatkowo "zwracającym uwagę" swą inwersyjnością). Co symbolizują? Podmiotem jest artysta, więc zapewne mniejsze i większe trudności jego życia.
Tak zatem w "zwykłe" wkrada się "niecodzienne". Przecież ta luta w odniesieniu do duszy to też nie taki zwyczajny epitet, a w dodatku - zrymowany z duszą (asonans: dusza - luta).
Wreszcie - zakończenie. Dwie apostrofy:
Zimo – Majestacie,
Śmierci – pusty dźwięku.
Czyli: to, co ulotne, przetrwa. Mówi się: "znaczy tyle, co zeszłoroczny śnieg", czyli nic. Ale przecież "śnieg" sprzed kilkuset lat, namalowany, przetrwał (na obrazie). Wraz z dziełem "żyje" artysta. Trwa w nim. Patrzymy jego oczyma. To, co uwiecznił na obrazie, jest. Czego nie pokazał, odeszło na zawsze w niepamięć. Taką ma władzę (dlatego trzykrotne dumne podkreślenie Ja – Malarz). Nierozerwalna triada: Twórca – Dzieło – Odbiorca. Ten trzeci - unieśmiertelnia to, co chce (na obrazie), a przez sam akt stworzenia dzieła - siebie.
Dla chcących wiedzieć więcej. Grochowiak napisał kilka innych wierszy o Brueghlu, np. Pod Breughla; Bóg błogosławi małomównym; Mozół. Inni pisarze także podejmowali ten temat, np. Aleksander Wat (Przed Brueghlem Starszym) i Wisława Szymborska (Dwie małpy Bruegla). Ten ostatni wiersz zinterpretowałam TUTAJ.
Podstawowe dane o wierszu. Brueghel (II) pochodzi z tomu Nie było lata (1969).
Bibliografia (wybór)
Dziadek Adam, Obrazy i wiersze. Z zagadnień interferencji sztuk w polskiej poezji współczesnej, Katowice 2004, s. 133-143.
Kmieciak Sandra, Poezja Stanisława Grochowiaka wyrazem jego fascynacji malarstwem na podstawie wiersza Breughel (II), "Częstochowski Biuletyn Oświatowy" 2011, nr 2, s. 8-12.
Kram Jerzy, Dzieła plastyczne - inspiracje w poezji współczesnej: Herbert - Grochowiak - Szymborska, "Polonistyka" 1986, nr 3, s. 182-192.
Makowska Urszula, Sztuki plastyczne w poezji Stanisława Grochowiaka, "Poezja" 1977, nr 2, s. 65-76.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz