piątek, 28 czerwca 2024

Książki (nie)zapomniane – Sielanka ze smugą cienia

"Przeszłość to obca kraina, wszystkie jej wydarzenia mają inne wymiary".

Leo Colston wchodzi w jesień życia. Czasami wraca myślami do dzieciństwa. W jego pamiętniku znajduje się szczególna data. Rok 1900. I upalne, zrazu szczęśliwe lato, zakończone nieoczekiwanym dramatem.

Tytułowy "Posłaniec" (The Go-Between) LESLIE POLESA HARTLEYA (1895-1972) to właśnie Leo. Syn ubogiej wdowy, wówczas trzynastolatek. Te szczególne wakacje miał spędzić na wsi – w domu szkolnego kolegi, Marcusa Maudsleya. Wakacje niezapomniane. Najważniejsze.

W Norfolk wszystko było atrakcyjne. Malownicza okolica, okazała rezydencja z rozległym parkiem, ale przede wszystkim - ludzie. Bogaci. Wśród nich Marian, czyli piękna siostra Marcusa i miły wicehrabia Hugh Trimingham - jej narzeczony. Z bliskiego sąsiedztwa zaś trochę nieokrzesany, ale intrygujący Ted Burgess, na którego farmę pewnego dnia chłopiec się zabłąkał. I zaczęła się na pozór niewinna, nawet nęcąca przygoda, która z upływem czasu pozostawiła w pamięci Leo uparcie, a niezbyt skutecznie wypierany ślad.

Zaczęło się od stłuczonego kolana... Ted opatrzył ranę, a przy okazji poprosił o drobną przysługę: doręczenie listu pannie Marian. Z czasem pisemnych wiadomości zaczęło przybywać. Chłopak został swoistym posłańcem. Cieszyło go to. Czuł się potrzebny i ważny. Do chwili, gdy sytuację skomplikował "przypadek". Jeden z listów nie był zaklejony. W ten sposób Leo zrozumiał, że młodzi z jego pomocą wymieniają korespondencję miłosną, a konkretnie - terminy schadzek. Zainteresowany dziewczyną i zaprzyjaźniony z jej narzeczonym, poczuł się oszukany i skrzywdzony. Ale sam także skrzywdził. W jednej chwili został wezwany, by "opuścił dziecięcy, nietykalny świat i wziął na siebie odpowiedzialność za świat dorosłych". Za wiele spadło na jego wątłe ramiona. Zapragnął uciec. Celowo zmienił datę spotkania kochanków, mimowolnie przyczyniając się do tragedii, której nikt się nie spodziewał… Minęły lata. Leo odważył się powrócić w tamte strony. I jeszcze raz... musiał zostać posłańcem...

Sielanka ze smugą ekspansywnego cienia, z czasem zakrywającego wszystkie ludzkie sprawy. Drobne zdarzenia, ulotne chwile wywołujące dalekosiężne skutki, więcej - wpływające na całe życie. Nic nie jest nieważne i bezcelowe. Nigdy też nie wiadomo, co naprawdę okaże się istotne. Tak, "Posłaniec" to nie tylko obrazek z dawno minionych wakacji. Ta książka zawiera treść głębszą, niż się na pozór wydaje.

Ps. "Posłaniec" został zekranizowany przez Josepha Loseya. Film uchodzi za jeden z najlepszych w dorobku reżysera.

L.P. Hartley, Posłaniec, przeł. Ryszarda Grzybowska, Warszawa 1978 (sygn. 81759).
L.P. Hartley, Posłaniec, przeł. Ryszarda Grzybowska, wyd. 2, Warszawa 1992. ISBN 8306022602 (sygn. 136622).


poniedziałek, 24 czerwca 2024

Między „Początkiem” (Szczypiorskiego) a „Końcówką” (Becketta) – część 1

Początek wakacji. Może przypomnimy kilka utworów literackich o… początku i końcu? Dwa mamy już w tytule.

Wiersze. „Koniec i początek” Wisławy Szymborskiej. W takiej – zdawałoby się, nielogicznej – kolejności (przy okazji przypominamy, że ta figura retoryczna nazywa się hysteron-proteron). Ale w treści ma to głębokie uzasadnienie. Podobny, poważny temat mamy w „Portrecie końca wieku” Zbigniewa Herberta. Nikłej nadziei nie ma w „Końcu wieku XIX” Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Inny „poetycki” koniec, to np. w „Koniec lata w zdziczałym ogrodzie” Jarosława Marka Rymkiewicza, a prozatorski – „Koniec wakacji” Janusza Domagalika i „Koniec romansu” Grahama Greene’a. Początek? Na przykład „Początek jesieni” Jerzego Lieberta, „Początek” Dana Browna… Alfa i Omega razem są zaś w „Biblii” (Ap 1, 8).

Początek i koniec. To także pierwszy i ostatni… Dramat „Pierwszy dzień wolności” Leona Kruczkowskiego, opowiadanie „Pierwszy krok w chmurach” Marka Hłaski, powieść „Pierwszy śnieg” Jo Nesbo… Dramat „Ostatnia taśma Krappa” Samuela Becketta, poemat „Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie” Adama Mickiewicza, powieści „Ostatni Mohikanin” Jamesa Fenimoore’a Coopera, „Aecjusz, ostatni Rzymianin” Teodora Parnickiego i „Ostatni brzeg” Nevila Shute (TUTAJ)...

Chcemy zaprosić do zabawy. Przedstawimy pierwsze i ostatnie zdania z najsławniejszych utworów epickich pisarzy polskich i obcych (po 20). Zadanie będzie polegało na odgadnięciu autorów i tytułów, a nagrodą pozostanie... satysfakcja.

Literatura polska

1.„Czarny ptak o dwu głowach, orzeł o trzech koronach, w szponach kurczowo zaciska złote jabłko i miecz obnażony.”
„Czy za cesarza, czy tylko za siebie samego, o tym na razie historia milczy.”

2.„Jestem ładna – pomyślała Marta Majewska ujrzawszy się w lustrze.”
„ – Jesteśmy w Warszawie… - rzekł cicho, lecz wyraźnie Halski.”

3.„Mam kilka lat.”
„W ich uśmiechu ukryta jest, jak się nam zdaje, jakaś obietnica, że być może urodzimy się ponownie i tym razem będzie to właściwy czas i właściwe miejsce.”

4.„Miał lat przeszło czterdzieści, i widać to było z kilku zmarszczek, które cienkiemi liniami przerzynały mu czoło wysokie, a wydające się jeszcze wyższem od przerzedzonych na niem włosów ciemnych i na skroni trochę siwiejących.”
„Boże, bądź miłościw jej grzesznej i nieszczęśliwej!”

5.„Na ulicy Miodowej co dzień około południa można było spotkać jegomościa w pewnym wieku, który chodził z placu Krasińskich ku ulicy Senatorskiej.”
„Powinienem był zająć się nim od dawna…”

6.„Należy zacząć od opisu Kraju Jezior, w którym mieszkał Tomasz.”
„Podnosisz bicz – i tutaj urywa się opowieść.”

7.„- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”
„Ostańcie z Bogiem, ludzie kochane.”

8.„Niektórzy ludzie mają pociąg do zbierania osobliwości kosztowniejszych lub mniej kosztownych, na jakie kogo stać.”
„Któż jednak powie, że za tymi chmurami nie ma słońca?…”

9."Ocknęło się znów zimno targające wnętrzności - i cierpienie, co raz wraz jak toporem rozrąbywało głowę."
"Dogodziły ci, widać - trafiły cię, oj, celnie - da postrzeliły celnie!..."

10.„Opowiem inną przygodę dziwniejszą…”
„Dziś na obiad była potrawka z kury.”

11.„Oto nadchodzi koniec świata.”
„Ludzie…”

12.„Poranek wiosenny świtał nad czarną lasów ławą otaczającą widnokrąg dokoła.”
„One są kwiatem tym wyrosłym na mogiłach, który coś przecie ma w sobie z ciał i ducha szczątków pokrytych nimi…”

13.„Przede wszystkim rzuca się w oczy światło.”
„Była jeszcze noc, ale zbliżała się najbardziej olśniewająca chwila w Afryce – moment świtu.”

14.„- Przyszedłem.”
„- Właśnie: ponad wszelką wątpliwość.”

15.„Rycerz Witosław Strzegonia, ostatni z jadących, obrócił się jeszcze raz ku klasztorowi.”
„- Pokory po Głowaczu jeszcze nie skończyłam!”

16.„Słońce zachodziło na gaj dębowy, wtulony w widły Dubissy i Ejni, w starym cichym kraju świętych dębów, węży i bursztynu.”
„Potakiwała swojemu synowi…”

17.„Światło lampy, chociaż przyćmione, budziło mnie i nieraz o drugiej lub trzeciej po północy widziałem Michasia pracującego jeszcze.”
„Nie wiem, gdzie jesteś, czy mnie słyszysz, wiem tylko, że twój dawny nauczyciel kaszle coraz ciężej, że mu coraz ciężej, samotniej i wkrótce może odejdzie, jak ty odszedłeś…”

18.„Wojna już dawno minęła.”
„Głowa wznosiła się do góry, a gdy wchodził na stację, machał już wesoło swoją teczką, myśląc o tym, co tam Janek w Stokroci przez te trzy tygodnie robił.”

19.„Wybudować grób.”
„I buja cię, buja, aż stajesz się znów nie narodzony, nie poczęty.”

20.„Żył raz pewien wielki konstruktor-wynalazca, który, nie ustając, wymyślał urządzenia niezwykłe i najdziwniejsze stwarzał aparaty.”
„Odtąd nikt już nie próbował najechać Kryonii, bo zabrakło głupców w całym Kosmosie, chociaż niektórzy mówią, że ich jeszcze sporo, a tylko drogi nie znają.”

Odpowiedzi
1.Józef Wittlin, „Sól ziemi” (zob. TUTAJ); 2. Leopold Tyrmand, „Zły”; 3. Olga Tokarczuk, „Bieguni”; 4. Eliza Orzeszkowa, „Cham”; 5. Bolesław Prus, „Katarynka”; 6. Czesław Miłosz, „Dolina Issy”; 7. Władysław Stanisław Reymont, „Chłopi” (zob. TUTAJ); 8. Bolesław Prus, „Kamizelka”; 9. Stefan Żeromski, "Wierna rzeka" 10. Witold Gombrowicz, „Kosmos”; 11. Tadeusz Konwicki, „Mała apokalipsa”; 12. Józef Ignacy Kraszewski, „Stara baśń”; 13. Ryszard Kapuściński, „Heban”; 14. Teodor Parnicki, „Tylko Beatrycze”; 15. Zofia Kossak, „Krzyżowcy”; 16. Maria Rodziewiczówna, „Dewajtis”; 17. Henryk Sienkiewicz, „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela”; 18. Jarosław Iwaszkiewicz, „Panny z Wilka”; 19. Wiesław Myśliwski, „Kamień na kamieniu”; 20. Stanisław Lem, „Trzej elektrycerze”, z tomu: „Bajki robotów”.

Ps. Druga część testu (literatura powszechna) - 1 lipca. W najbliższy piątek - Książki (nie)zapomniane.

piątek, 21 czerwca 2024

"Idzie płomień w górę, Sobótka się pali"

W Wielkiej Brytanii nazywa się "Midsummer (Night)", w Skadynawii - "Midsommar", a w Polsce "Noc Świętojańska" lub "Noc kupały". Zostawiamy etnografom wyjaśnianie jej sensu i przebiegu w różnych kulturach, a skupimy się na kilku literackich ujęciach.

Do klasyki należy "Sen nocy letniej" (A Midsummer Night’s Dream) Williama Shakespeare'a, przenoszący akcję do starożytnej Grecji, gdzie trwają gorączkowe przygotowania do zaślubin Tezeusza i Hipolity, a w tle pojawiają się inne zakochane pary. W literaturze bliższej naszym czasom mamy opis sympatycznego święta obchodzonego w szwedzkiej wiosce, czyli "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren:

„Na łące w Zagrodzie Południowej ustawiliśmy wielki słup. Najpierw pojechaliśmy wozem drabiniastym do lasu i nałamaliśmy gałęzi, którymi mieliśmy ozdobić słup. (…) Gdy wróciliśmy z lasu, Agda, Britta i Anna poszły i nałamały moc bzu, który rośnie za naszą drewutnią. Potem zanieśliśmy bez do Zagrody Południowej. Tam Oskar i Kalle wyciosali już pal. (...) Przybraliśmy pal gałęziami i liśćmi i przywiązaliśmy na nim dwa wielkie wianki bzu. Potem wbiliśmy go w ziemię i tańczyliśmy wokół tej wielkiej zielonej kolumny. (…) Potem usiedliśmy wszyscy na łące i piliśmy kawę, którą ugotowała mama i ciocia Greta, i ciocia Lisa. Jedliśmy też bułeczki i ciastka. (…) Bawiliśmy się również w „Ostatnia para naprzód" i takie różne gry. (…) Tego wieczoru mogliśmy kłaść się spać tak późno, jak tylko chcieliśmy.”

A co w Polsce? Oczywiście, "Pieśń Świętojańska o Sobótce" Jana Kochanowskiego, ale nie tylko. Z nocą wiąże się legenda o kwiecie paproci, mogącym uczynić człowieka, który zobaczy go w rozkwicie, bogatym i szczęśliwym. Wspomnieli ją Kazimierz Władysław Wójcicki w „Kwiecie paproci” oraz - o nieco zmienionej treści (ale chyba najbardziej znanej) - Józef Ignacy Kraszewski w "Bajkach i powiastkach". Do legendy nawiązuje ponadto Seweryn Goszczyński w poemacie „Sobótka”, przywołując wydarzenia z czasów walk Bolesława Wstydliwego z Tatarami i umieszczając akcję w Tatrach. Odmienne motywy zawarł natomiast w "Zamku Kaniowskim", którego akcja oscyluje wokół ponurych wydarzeń koliszczyzny:

 "Albo ten wieczór, ten ogień kupały!
Po zwierciadlanej Biełozyria wodzie,
Mkną się rybackie z kagankami łodzie:
Niebo ciemniało, szyki gwiazd gęstniały,
Błękitna fala sypała kryształy,
Szum sosen mruczał piosenkę żeglugi,
Muzyczną miarą uderzały wiosła:
Cyt! płomieniami rozgorzał brzeg drugi,
I wrzawa dziewic zewsząd się podniosła.
We mgnieniu oka, ucichli żeglarze;
Złożyli wiosła: czółna wokrąg płyną;
Już w oczeretach syknęły gadziną.
A brzegi kipią w piosenkach i gwarze;
A tanecznice, migającym cieniem,
Snują się ciągle przed wielkim płomieniem."

Idylliczna atmosfera zamienia się w dramat. Sielanka zostaje też zmącona w "Starej baśni" Kraszewskiego i w "Pieśni o domu naszym" Wincentego Pola. Realizm przenika zaś "Obrazy z życia i natury" Pola, a beztroska panuje w "Sobótce" Marii Konopnickiej:

"Świętojański wieczór
Uciecha dla dziatwy;
Zapaliły już ogniska
Te flisacze tratwy.

Idzie płomień w górę,
Sobótka się pali,
Sypie iskry szczerozłote
Po tej modrej fali." 

Jeszcze jeden utwór. Podróż w głąb dziejów i ich metafizyczna interpretacja, czyli "Renesansowy psałterz" Karola Wojtyły:

"Wieczory idą kupalne. Weselem idą i wiosną.
Spod lip się można szczęściu ludzkiemu napatrzeć do syta.
Czerwień miłosna - kupalna… Góry w płomieniach rosną,
jak posągi lechickich władyków, jak widma lepszych świtań.
W takie noce, w takie noce kupalne - renesansowe noce
zapraszamy Cię z kwietnych kapliczek, z wowrowych świątków i z tumów
w wielki zbór dusz tęskniących, pod stropy gwiezdnych złoceń,
na święto oczekiwania bartników, świątkarzy i zdunów."

"Sobótkom się kłaniaj ode mnie
i świątkom starego Wowra,
post sprawującym po drogach –
ascetycznym, wychudłym świątkom.
-- Płomień sobótki się zegnie,
zakotli nad goryczkami,
na dwóch zakolebie się nogach - -
Kłaniaj się dębom, świerkom – wszystkim pamiątkom.
W tych sobótkach się serca sprzęgają
utajonych płomieni węzłami.
Poezja jest ukojeniem – sobótek córa."

Ps. W zbiorach mamy "Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka", wydawany w latach 1957-1993 przez Ossolineum, a tworzony przez Wrocławskie Towarzystwo Miłośników Historii.


poniedziałek, 17 czerwca 2024

„Gdzieś na ziemi są pola tulipanów, a ludziom dana jest miłość”

22 kwietnia przypada Dzień Ziemi (Earth Day), a wkrótce po nim – w maju – kilka dni ważnych dla działkowiczów: „zimni ogrodnicy” (12-14 maja) i specjalne „wspomnienia” kwiatów, czyli Dzień Słonecznika (1 maja), Dzień Niezapominajki (15 maja). Swoje święto (i festiwal) ma też róża (w Goczałkowicach i w Kutnie), zaś wszystkie kwiaty wspominamy w pierwszym dniu lata, obchodząc Międzynarodowy Dzień Kwiatów.

W literaturze najczęściej i najwięcej pisano o różach. Są ważne dla poetów (np. Baczyńskiego, Rilkego, Różewicza), dramatopisarzy (np. Szekspira – w „Romeo i Julii”, TUTAJ, Słowackiego – w „Lilli Wenedzie”, Szaniawskiego – stanowią oś tematyczną „Adwokata i róż”, TUTAJ). Nie brak ich w prozie (np. w uroczym „Małym Księciu” de Saint-Exupéry’ego) czy w „Imieniu róży” Eco. Dosłownie to imię noszą bohaterka „Róży” Iwaszkiewicza i „Cudzoziemka” Kucewiczowej.

Utwory literackie są pełne kwiatów. W dwuwierszu z „Ogrodniczek” Iwaszkiewicza mamy aż cztery gatunki: „cynie, fuksje i gwoździki, rezedowe wonne grządki”… Ale jest jeden kwiat, który „świętuje”… już od stycznia. Holenderski Narodowy Dzień Tulipana przypada właśnie wtedy. I o nim dzisiaj chcemy napisać.

„Gdzieś na ziemi są pola tulipanów, a ludziom dana jest miłość” – to z „Buszu po polsku” Ryszarda Kapuścińskiego. Ładne zdanie. Ale literacka „kariera” tulipana jest znacznie dłuższa. W średniowieczu nierzadko pojawiał się w perskiej poezji miłosnej, np. u  Hafiza (zob. wiersz „Zwabiony zapachem kwiatów”). W polskiej literaturze ich piękno dowartościował np. Samuel Twardowski ze Skrzypny („Dafnis w drzewo bobkowe przemieniła się”), a dla celów dydaktycznych wykorzystał je Ignacy Krasicki („Tulipan i fijołek” – „Bajki i przypowieści”, część trzecia):

„Tulipan okazały patrzał na to krzywo,
Że fijołek w przyjaźni zostawał z pokrzywą.
Nadszedł pan do ogrodu tegoż właśnie rana;
Widząc, że pięknie zeszedł, urwał tulipana.
A gdy się do bukietu i fijołek zdarzył,
Chciał go zerwać, ale się pokrzywą oparzył.
Patrzał na to tulipan, mądry po niewczasie,
I poznał, że przyjaciel, choć nierówny: zda się.”

Pouczający ton pojawił się po latach również w „Tulipanie i róży” Jana Brzechwy. Jego urodę doceniła Beata Obertyńska („Tulipan”). Metaforycznie wspomniał go Tadeusz Miciński w „Nokturnie”:

„Las płaczących brzóz
śniegiem osypany,
pościnał mi mróz
moje tulipany.”

A w celu porównawczym - przy opisie krajobrazu - wspomniał go Czesław Miłosz w „Z okna”, z cyklu „Świat (Poema naiwne)”:

„Za polem, lasem i za drugim polem
Ogromna woda białym lustrem lśni się.
A na niej ziemia złotawym podolem
Nurza się w morzu jak tulipan w misie.”

Może coś z prozy? Dwie powieści. „Czarny tulipan” Dumasa został przypomniany TUTAJ. Więcej uwagi poświęcimy więc „Tulipanowej gorączce” Deborah Moggach (mamy w zbiorach), spopularyzowanej przez film Justina Chadwicka. Może fragment?

„Sophia stoi przy oknie. Czyta list. Przez szybę wpadają promienie słoneczne i rozświetlają jej twarz. (…) Sophia stoi nieruchomo. Wydaje się zawieszona w czasie, uchwycona między przeszłością a teraźniejszością. Jest kształtem czekającym na wypełnienie kolorami; obrazem, który zostanie ożywiony pędzlem malarza. (…) Czy jest to chwila decyzji?”

Co nam to przypomina? Obraz Vermeera! Ta powieść jest jak flamandzkie malowidło. Mowa w niej o Claeszu, Haechcie, Rembrandtcie, Ruysdaelu… Są miłość, zdrada i pasja -  przeniknięte zapachem tulipanów…

piątek, 14 czerwca 2024

Książki (nie)zapomniane – Nowe przemyślenia, kolejne olśnienia

 Niech inni się chełpią stronicami, jakie napisali;
mnie dumą napełniają te, które przeczytałem."

Fragment wiersza "Czytelnik". Piękne, pokorne wyznanie wielkiego pisarza, do którego po raz kolejny powracamy, odnajdując wciąż nowe przemyślenia i doznając kolejnych olśnień. Tomik poetycki "Pochwała cienia"
JORGE LUISA BORGESA (1899-1986).

O literaturze jest w nim więcej ("Strażnik książek", "Inwokacja do Joyce'a", "James Joyce", "Ricardo Güiraldes"), ale zakres tematyczny zbiorku rozszerza się niemal w kosmiczne Universum. Jak zwykle u Borgesa. Są rozważania filozoficzne (wiersz tytułowy, "Heraklit") i namysł nad największymi, stale inspirującymi tekstami kultury. Etyka, czyli odwieczny problem zła i mocy przebaczenia ("Legenda" - zob. TUTAJ), "Modlitwa" (nawiązująca do tajemnicy inkarnacji), dalekie od ortodoksji "Fragmenty apokryficznej ewangelii" - reinterpretacje pełne małych epifanii, np.:

"Opieraj się złu, ale bez zdziwienia i bez złości. Temu, kto uderzy cię w prawy policzek, możesz nadstawić drugi, o ile się nie zlękniesz."

"Bóg jest bardziej wspaniałomyślny niż ludzie i będzie ich mierzył inną miarą."

"Błogosławiony ubogi bez goryczy i bogaty bez pychy."

Są tu poznane kraje i miasta ("Buenos Aires", "Cambridge"). Nie brakuje kluczowych, wszechobecnych w tej twórczości motywów: labiryntu i lustra. To nie tylko "Mój labirynt", ale też wspomniane "Cambridge":

"jesteśmy tym chimerycznym muzeum niestałych form, tym stosem potłuczonych luster"

oraz "Labirynt":

"Nigdy nie będzie drzwi. Jesteś we wnętrzu
I twierdza obejmuje wszechświat,
I nie ma awersu ani rewersu,
Ni ostatecznej ściany, ni sekretnego centrum.
Nie spodziewaj się, że twa nieubłagana droga,
Która uparcie rozwidla się w inne,
Będzie miała kres."

Jeszcze jeden tomik Borgesa. Nowe przemyślenia. Kolejne olśnienia. Lustro odbijające najwartościowsze osiągnięcia cywilizacji. Labirynt, którego nie trzeba się bać. Labirynt, z którego nie chce się wyjść.

Ps. Niektóre poezje Borgesa omawiamy TUTAJ, opowiadania - TUTAJ i TUTAJ.

Jorge Luis Borges, Pochwała cienia, tł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Warszawa 1977 (sygn. 78643). Tytuł oryg. Elogio de la sombra.

poniedziałek, 10 czerwca 2024

Nasze Skarby - Hieronim Gołębiewski, ”Obrazki rybackie z półwyspy [!] Helu” (1926)

Niebawem nadejdzie lato. Poczytamy coś o morzu?

Pierwsze wydanie książeczki datuje się na 1883 rok. W zbiorach posiadamy edycję trzecią. „Obrazki rybackie z półwyspy Helu” HIERONIMA GOŁĘBIEWSKIEGO (1845-1918), duchownego, literata, działacza społecznego, autora licznych publikacji na temat życia i obyczajowości Kaszubów helskich.

 „Wiele pięknych rzeczy na świecie, ale do najpiękniejszych należy morze.” To zdanie z rozdziału 9 mogłoby być mottem, ale tekst zaczyna się inaczej. Nawiązując do strofy „A czy znasz ty bracie młody” ze znanego kiedyś poematu, autor zapytuje:

„Znasz ty też Kaszubów? Wprawdzie nasz piewca Wincenty Pol wysławiając (…) polskie szczepy, o Kaszubach przepomniał, ale dzisiaj – każdy Polak zna ich i ceni. (…) Ale nie każdy, co pisze o Kaszubach, tem samem już zna Rybaki. A cóż to za kraj, te Rybaki? Przyjrzyj się Kaszubom na mapie; tam u góry, gdzie kraj do Bałtyku dochodzi, wysuwa się jakoby z ramienia ręka 6 mil długa, kładąc się na morze, jakoby, tę część Kaszub w posiadanie biorąc, powiedziała: i to morze jeszcze do Kaszub należy. Ta ręka piaszczysta, ta półwyspa helska, to są owi rybacy. Rybaki, których życie i obyczaje chciałem Ci w kilku obrazkach przedstawić, żebyś i Ty, miły czytelniku, poznał i pokochał tę rybacką ziemię, to „pokrewne twoje plemię””.

Całość zawiera się w dziesięciu rozdziałach z dodatkowym, jedenastym, jako zakończeniem. W „Poglądzie ogólnym” znajdujemy informacje geograficzne, geologiczne i onomastyczne o wioskach, a są to „Chałupy, Kusfeld, Jastarnia, Bór i Hela”. ”Lud rybacki” prezentuje mieszkańców: ich dbałość o pielęgnowanie polszczyzny (w czasie zaborów!), ubiór. Tu czytamy: „Ulubionym kolorem jest ciemnomodry jak morze, a na niedzielę noszą modre spodnie, modry krótki żakiet, modrą kamizelkę i modrą czapkę zamaszyście w tył zsuniętą.” Specyficzny strój kobiecy zaś zanika, choć charakterystyczne czapeczki nadal się powszechnie widuje. Miejscowi są bardzo zajęci pracą, do Gdańska „tylko za sprawunkami a nie dla rozrywki jeżdżą”.

Język kaszubski. Skomplikowany? Autor twierdzi, że przeciwnie: „dla Polaka prawie żadnej trudności nie przedstawia. (…) Osobliwością (…) jest to, że opuszcza i skraca bardzo wiele zgłosek i końcowej, które Polacy wymawiają, np. stateczk, kościółk, skowronk (…)”. Nazwiska mieszkańców często się powtarzają, a wśród imion dominują Jan i Józef, Anna i Marianna. Autor przyznaje, że zalecił nadawanie dzieciom imion zgodnych z kalendarzem i ochoczo go usłuchano.

„Domek rybacki”. Ten rozdział przynosi nie tylko tematykę „budowlaną” i etnograficzną (np. zamiłowanie miejscowych do palenia sobótek czy obraz wesela – nieszczególnie odbiegającego od ogólnopolskiego obyczaju), ale również przegląd dominujących potraw, których główną cechą jest „słoność”. „Potrawy niesłone, a choćby najlepsze, nie są lubiane, mianowicie słodkie (miodne) prawie w pogardzie. Wcale już rybacy pojąć nie mogą, jak to można jeść kartofle z maślanką.” „Któżby w kraju zjadał wrony! A tu są specjałem.” Ulubiony napój? „Bajersz” (piwo bawarskie) oraz tzw. wino rybackie – „z eteru, cukru, octu itd. składające się, ale tylko głowy rybackie to wino znieść mogą.”

Sporo uwagi poświęca Gołębiewski „Kościołowi rybackiemu” w Jastarni i religijności miejscowych, znających nieprzeliczone pieśni i chętnie uczestniczących w nabożeństwach. Najdłuższe – wielogodzinne – odbywało się w dzień zaduszny. „A zatem myśli sobie niejeden: przy tak licznych nabożeństwach rybacy powinni być prawie święci. Na to odpowiadam: wszędzie ludzie ludźmi.”

Dalsze rozdziały dotyczą głównego zajęcia mieszkańców i ich codzienności. Są to: „Rzemiosło rybackie”, „Pola rybackie”, „Wioski rybackie” (z genezą nazw), „Lasek rybacki”, „Okręt w strąndzie”. Sprawdziłyśmy w słowniku: „strąd” znaczy regionalnie „brzeg morski, wybrzeże”. Tu znajdziemy obszerny opis potęgi i urody morza. Wreszcie „Przejażdżka do Gdańska”, a na zakończenie: pieśń ułożona - na melodię krakowiaka! - w 1865 r. przez ks. Tomaszewskiego. Jej początek:

„Płynę sobie łódką, w ręku drugie wiosło,
Niemasz jak to nasze rybackie rzemiosło!
Rybackie rzemiosło na tych nurtach wody,
Gdzie sobie wciąż mile płynę wśród swobody (…)”

Piękny hołd oddany morzu i ludziom, którzy je znają, rozumieją i kochają.

Hieronim Gołębiewski, Obrazki rybackie z półwyspy Helu, wyd. 3, Pelplin, dr. i nakł. „Pielgrzym", 1926 (sygnatura: ZS 9091).

piątek, 7 czerwca 2024

Nasze Skarby - Ignacy Schreiber, „Ściąga w praktyce szkolnej” (1938)

„Czyż nie są zbrodniarzami wszyscy ci, którzy tolerują ściągę w szkole?” - pytał retorycznie IGNACY SCHREIBER (1902-1939) w „Ściądze w praktyce szkolnej”, powołując się na wieloletnie doświadczenie w pracy z uczniami, chociaż żył tylko 37 lat. Jednak czasu nie zmarnował i wypełnił go niemal mrówczą pracą.

Czyli ściąga to tylko zło? Jednak nie! Autor uważa, że wypracowania szkolne - w tradycyjnej formie - naruszają równowagę psychiczną młodzieży, przyprawiają ją o drżenie rąk ("jak u starców"), a każda istota "ma prawo do obrony przed czynnikami, które ją niszczą. Ściąga jest więc ustaloną i tradycyjnie renomowaną samoobroną ucznia.”

Dalsze rozdziały przynoszą rozwinięcie zagadnienia i omówienie kolejnych przyczyn ściągania (brak wiadomości albo umiejętności, lenistwo, niesystematyczność szkolnej pracy, kompleks niedowartościowania), rolę „dyspozycji psychicznej w umiejętności ściągania”, „typy ściągaczy” (z niewiedzy, z przyzwyczajenia, ściągacze „pozorni”), wpływ osobowości nauczyciela i rozmieszczenia uczniów w sali szkolnej na częstotliwość użycia ściąg, a nawet… znaczenie pory roku! Okazuje się, że w zimie i na wiosnę użycie ściąg jest najbardziej powszechne, gdyż zimą uczniów od nauki odrywają zabawy na powietrzu, a  wiosną – młodzi ludzie duszą się w klasach!

Jest i wpływ statusu społecznego wychowanków: „Dzieci z domów zamożniejszych o wiele więcej używają ściąg niż synowie proletariatu. Są bardziej zepsute, mają więcej pozaszkolnych zainteresowań, więcej możliwości zabawy, która je od pracy odrywa.”

„Ściąganie jest sztuką – sztuką stosowaną. I jak w artystycznym rzemiośle, tak i w ściąganiu istnieje artyzm i partactwo.” Ważna jest zatem „typologia” tych specyficznych pomocy. Są ściągi indywidualne i zbiorowe, pisane samodzielnie i przez osoby drugie, istnieje nawet handel ściągami. Nie zawsze tworzą je uczniowie. Nierzadko ich dostawcami są… korepetytorzy, a specyficzną odmianę stanową bryki.

Pod względem formalnym ściągi to fiszki, „harmonijki” i „rolki”. Nierzadko wykorzystują pismo łacińskie, alfabet grecki, znaki Morse’a, stenografię, „układy graficzne linii geometrycznych” szyfry (liczbowe, literowe i nutowe), „alfabety tajne” uczniów. Przy okazji myślimy sobie - chyba z uczniami wówczas nie było aż tak źle, skoro znali specjalistyczne litery i znaki…

Ostatnie rozdziały zawierają etyczną ocenę ściągania (z punktu widzenia nauczycieli,  uczniów i rodziców) oraz jego pozytywne i negatywne strony. Tak! Jest jedna zaleta ścigania! „Wyrabia w uczniach niewątpliwie zimną krew wytwarzając odporność nerwową na bodźce z zewnątrz”. A minusy? Braki w wiedzy, destrukcja charakteru, zanik niezależności myślenia, tłumienie logiki wysłowienia, otępienie. „Równorzędnie z tym kroczy zatrata poczucia praw rządzących w społeczeństwie i najtragiczniejszy bodaj skutek: wzrastanie niewiary w sprawiedliwość.”

Co zrobić, by ograniczyć użycie ściąg? Bardzo istotne jest zachowanie nauczyciela podczas lekcji i jego umiejętność zainteresowania tematem („aktywizacja elementów martwych”), ogólny nastrój panujący w klasie, ożywienie intelektualne, samodzielność i swoboda uczniów podczas odpowiedzi, odpytywanie „na drodze dyskusyjnej” i „piśmienne prace grupowe”. Tak, uczniowie zaktywizowani, zainteresowani, czujący się w klasie bezpiecznie z pewnością będą bardziej przykładać się do nauki, a ściąganie stanie się mniej potrzebne lub wręcz niepotrzebne. Piękne, ale czy możliwe do zrealizowania?

Ignacy Schreiber, Ściąga w praktyce szkolnej, Kraków, Księgarnia Nauka i Sztuka, 1938 (sygn. ZS 11092).

poniedziałek, 3 czerwca 2024

"Guliwer XX wieku" (czyli dwadzieścia lat minęło)

Czesław Miłosz (1911-2004). Poeta, powieściopisarz, eseista, historyk literatury, wykładowca. Minęło dwadzieścia lat od jego śmierci. Kilkanaście lat temu obchodziliśmy jego Rok, a obecnie - kolejny.

Wówczas uczciliśmy go w Wydziale wystawami, imprezami, publikacjami:
- "Czesław Miłosz – interpretacje twórczości i jej wykorzystanie w edukacji. Zestawienie bibliograficzne " Katarzyny Herich, „Dialogi Biblioteczne” 2011, nr 1(7), s. 30-37 (online – TUTAJ).
- "Czesław Miłosz jako tłumacz Psalmów. (Kilka uwag na temat przekładu artystycznego w pracy polonisty)" Barbary Michałek, " Wszystko dla Szkoły" 2010, nr 11, s. 12-14.
- "Czesław Miłosz a film. Zestawienie bibliograficzne" Barbary Michałek, „Dialogi Biblioteczne” 2011, nr 2(8), s. 25-27 (online – TUTAJ). Na tym blogu przedstawiłyśmy jego fragment ("Związki Czesława Miłosza z X Muzą" - TUTAJ).
17 listopada 2011 r. p. Basia wystąpiła z referatem podczas seminarium "Twórczość Czesława Miłosza w szkole i bibliotece", zorganizowanego przez Sekcję Bibliotekarską przy Okręgu Śląskim ZNP w Katowicach.

Dziś przypomnimy niektóre wypowiedzi znawców i miłośników twórczości Miłosza - zawarte w tytułach publikacji dostępnych w naszych zbiorach.

Nazywano go...

„Hiob naszego wieku” (Josif Brodski), "mistrz pokonanej rozpaczy" (Bożena Chrząstowska), "piewca polskiej duchowości" (Bernadetta Craveri), "Guliwer XX wieku", "prorok postchrześcijaństwa" (Aleksander Fiut), „przewodnik” (Maria Janion), "poeta dykcji nowej" (Ewa Nowel), „ten, który przetrwał” (Robert Pinsky), „wędrowiec” (Aleksander Schenker), "mistrz pokonanej rozpaczy, mistrz wysokiego stylu" (Agata Stankowska), „tropiciel spraw istotnych” (Łukasz Tischner), "poeta powtórzenia" (Marek Zaleski).
Aby nie było zbyt laurkowo, ale prawdziwie, pojawiały się też inne epitety, dotyczące głównie okresu paryskiego. Bolesne.

Jego twórczość tak charakteryzowano... 

 „Wieczne światło zatrzymanego czasu” (Andrzej Franaszek), "kosmos żywiołów manichejskich" (Zbigniew Kaźmierczyk - o wczesnej poezji), "między sielskością a odczarowaniem" (Miłosz Kłobukowski - o "Dolinie Issy"), "oczywistość i tajemnica" (Andrzej Kosiński), "samotność i hermetyczność" (Charles S. Kraszewski - o poezji napisanej w USA), "ufność heretyka" (Anders Olsson), "między konkretem a sensem uniwersalnym" (Danuta Ostaszewska), "katastrofa i nadzieja" (Jerzy Szymik), "między hukiem a ciszą Apokalipsy" (Grażyna Tomaszewska - o "Piosence o końcu świata"), "głos z katakumb" (Aneta Wiatr).

Z biografii. U (pra)początków:

„Geneza rodu Miłoszów (…) rozmywa się w legendzie. Według jednej wersji Miłoszowie zawędrowali na Litwę z Serbii. (…) Według innej wersji (…) wywodzili się z plemienia Serbów łużyckich, dzisiaj istniejących już szczątkowo. Pisana historia rodu liczona jest od wieku XVI, z którego zachowały się sporządzone w języku starobiałoruskim dokumenty.”
(Andrzej Zawada, Miłosz, Wrocław 1996, s. 17-18, sygn. cz D I-3/10 b)

...i u kresu: 

„Na (…) drugi brzeg chciał wyruszyć nie ze szpitalnego łóżka, ale z domu. Zmarł w Krakowie (…), w mieszkaniu na ulicy Bogusławskiego, 14 sierpnia 2004 roku o godzinie 11.10.”
(Andrzej Franaszek, Miłosz. Biografia, Kraków 2012, s. 750, sygn. cz D I-3/9 b)

Kilka opinii o człowieku i dziele:

„Miłosz, jakim go znałam, był człowiekiem skorym do śmiechu, o pamięci pełnej wspomnień, ironicznym tak wobec siebie, jak i innych, serdecznym i wspaniałomyślnym w przyjaźni.”
(Helen Vendler, Kim był dla mnie Miłosz?, tł. Agnieszka Pokojska, w: Czesław Miłosz in memoriam, Kraków 2004, s. 65, sygn. 159423)

„Był silną osobowością, człowiekiem wiernym fascynacji różnymi krajobrazami, rozlicznymi myślicielami, łączącym w sobie wiele sprzeczności i wiele głosów.”
(Robert Faggen, Sprzeczności, fascynacje głosy, tł. Agnieszka Pokojska, w: Czesław Miłosz in memoriam, Kraków 2004, s. 203, sygn. 159423)

„Stworzył dzieło przerastające rangą bodaj wszystko, co w minionym stuleciu wydała z siebie polska literatura. Przeżył wrogów, których mu nie brakowało i którym zwykle wspaniałomyślnie wybaczał.”
(Andrzej Franaszek, Miłosz. Biografia, Kraków 2012, s. 10, sygn. cz D I-3/9 b)

„Dla czytelników książek Miłosza „nostalgia za nieosiągalnym” wyda się bez wątpienia kluczowym motywem całego jego pisarstwa.”
(Ryszard Nycz, „Nostalgia za nieosiągalnym”. O późnych poematach Czesława Miłosza, w: Agata Koss (red.), „Metafizyczne” w literaturze współczesnej. Materiały z II Tygodnia Polonistów, Lublin 1992, s. 79, sygn. cz VI-6/66)

„Tropiciel Istotności – tak przed laty nazwałem go sobie na prywatny użytek. Jego koncentracja wyłącznie na tym, co ważne, była nieustannym wyzwaniem.”
(Jerzy Illg, Kontynent Miłosz, w: Czesław Miłosz in memoriam, Kraków 2004, s. 73-74, sygn. 159423)

(Jednak) przede wszystkim poeta…

„Dzieło Miłosza jest wyraźnie zróżnicowane zewnętrznie i – jeszcze wyraźniej – jednolite w swej głębokiej strukturze. Fundamentem owej jedności jest nie tyle styl, ile wpisany w wiersze, poematy, powieści, szkice, eseje i wykłady – całościowy projekt antropologiczno-metafizyczny. Wynika on z rozpoznania duchowej sytuacji współczesnego człowieka (…) i usiłuje się tej sytuacji przeciwstawić. Centrum Miłoszowskiego dzieła pozostaje twórczość poetycka.”
(Marian Stala, Trzy nieskończoności. O poezji Adama Mickiewicza, Bolesława Leśmiana i Czesława Miłosza, Kraków 2001, s. 151, sygn. 155308)

„Potrzeba ładu, rytmu i formy znaczy, jak zawsze u Miłosza, metaforycznie, czyli wielostronnie. Tęsknota do porządku słów jest tęsknotą do porządku uniwersalnego – przecież końcem tego porządku stało się pomieszanie języków przy budowie wieży Babel. Pierwszym zadaniem poety jest według Czesława Miłosza pomagać językowi w odzyskiwaniu sił. Zaś zasługą jego poezji jest przebłyskujące z jej zdań, wyczuwalne za zasłoną słów, przeczucie porządku.”
(Andrzej Zawada, Miłosz, Wrocław 1996, s. 233, sygn. cz D I-3/10 b)

„Miłosza jak ogarnąć? (…) Może jeden Słowacki tak spontanicznie zamieniał w poezję wszystko, co spostrzegł, przeczuł, przemyślał… Ale Miłosz nie Słowackim karmiony; zdecydowanie wierny Mickiewiczowi.”
(Jan Błoński, Miłosz jak świat, Kraków 1998, s. 5, sygn. 153926)

„Miłosz rzuca poezję na szalę w walce o Rzeczywistość. Poezja jest dla niego orężem w boju o dotarcie do Realnego. Utraciliśmy bowiem niezachwianą wiarę w istnienie tego, czego na co dzień doświadczamy zmysłami.”
(Lech Giemza, „Rzeka, która cierpi”. O poezji Czesława Miłosza, Kraków 2021, s. 19, sygn. 180236)